czwartek, 19 marca 2009

Karen Traviss w natarciu.

I radość nastała w Krainie Radoka. Amber oficjalnie zapowiedział, a nawet twierdzi, że kontynuacja książkowej serii Republic Commando zawitała do naszych księgarni. Oczywiście chodzi o trzecią książkę z serii, True Colors (co w zlokalizowanej wersji brzmi, Komandosi Republiki III: Prawdziwe Barwy). Cieszy to ogromnie moją skromną czytelniczą osobę, gdyż uważam twórczość Karen Traviss za wspaniałe źródło informacji o Mandalorianach oraz przyjemną dawkę relaksu upakowanego na stronicach książki. Styl pisarski pani Traviss w bardzo ciekawy sposób opisuje działania wyspecjalizowanych oddziałów do zadań specjalnych, a mnie taki klimat podchodzi, szczególnie jeśli akcja dzieje się w Uniwersum Gwiezdnych Wojen. Czyli w najbliższym czasie czekają na mnie 392 strony kolejnej przygody z Oddziałem Omega.

Drugim powodem dla powstawania zajadów od nadmiernego uśmiechania się, jest pojawienie się oficjalnej zapowiedzi dalszych losów bohaterów serii Komandosi Republiki, czyli "Imperial Commando: 501st". Co prawda nim, ta pozycja zawita do naszego ślicznego, choć troszkę na uboczu cywilizacji, kraju dużo wody upłynie w Wiśle. Ale liczy się fakt, że za oceanem będzie w październiku, a u nas w ... daaaalekiej przyszłości. Jest na co czekać.





Pozdrawiam.

środa, 18 marca 2009

CC-5052 "BLY"




Jako, że tytułuję się tutaj jako fan Sagi Gwiezdnych Wojen, nie mogło w mojej domowej kolekcji zabraknąć również figurek tematycznie związanych z dziełem George'a Lucas'a. Jeśli zapytano mnie co najbardziej lubię w całym Uniwersum SW, bez wahania stwierdził bym, że Mandalorian oraz czas Wojen Klonów. Połączenie obu zagadnień zaowocowało w pewne inwestycje dotyczące sklonowanych żołnierzy oraz Mandalorian. Na tapecie wylądowały, gry oraz książki (szczególnie pomocna okazała się bibliografia pani Karen Traviss). Oczywiście nie mogło też zabraknąć figurek.

Będąc ogromnie zafascynowanym Wielką Armią Republiki oraz klonami wylicytowałem swoja pierwszą figurkę oficera o numerze CC-5052, który przybrał imię Bly. Jak większość klonów z pionu dowódczego przeszedł zaawansowane szkolenie dla zwiadowców razem z komandosami z serii Alfa. Dzięki temu szkoleniu Komandor Bly zyskał zdolność osiągania kompromisów pomiędzy rozkazami Jedi w stopniach generałów, a regulaminem Armii Klonów. Po skończonym szkoleniu CC-5052 został przypisany do 327-go Gwiezdnego Korpusu należącego do 2-go Sektora Armii. Przynależność do elitarnej 327-ki zaowocowała dość ciekawym malowaniem pancerza II fazy, pojawiają się żółte pasy w widocznych miejscach. Poza charakterystyczną "spódniczką" (występującą częściej u komandosów serii Zero oraz Alfa, Bly dodatkowo ma wyposażony hełm w system optyczny, co na daje mu dość charakterystyczny wygląd i wyróżnia go spośród jego podkomendnych.
Komandora Bly'a poznajemy w Epizodzie 3, gdy wykonując Rozkaz 66 strzela w plecy Jedi z którą do tej pory współpracował na planecie Felucia - Aayli Securze.
Figurka jaką posiadam w swojej kolekcji jest typowym przedstawicielem 10-cio centymetrowych figurek bohaterów z Uniwersum Star Wars. Z dokładnych oględzin i wiedzy popartej popularnym serwisem Rebelscum.com mogę stwierdzić, że posiadam pierwsze wydanie Komandora Bly'a. Można to poznać po białych mocowaniach ramion do korpusu. Z tego co wiem, w późniejszej wersji pojawiły się żółte mocowania, bardziej pasujące do ogólnego schematu kolorystycznego. Figurka nie posiada podstawki, ale jest bardzo stabilna. Komandor Bly poza standardowym karabinem blasterowym DC-15A, który trzyma w dłoniach, posiada dwa blastery typu DC-17 umieszczone w kaburach. Uzbrojenie nie jest na stałe przymocowane do modelu i można je ustawiać w dowolnej konfiguracji. Dzięki sporej ilości ruchomych elementów można ustawić ją w dowolnej pozie, oczywiście mając na uwadze ograniczenia anatomiczne.

Osobiście nie jestem zwolennikiem zbytniego "kręcenia" kończynami tych figurek, gdyż zauważyłem, że bardzo szybko zawiasy "luzują się" i figurki tracą swoją stabilność. Oczywiście, jest na to sposób idealny - nie otwierać pudełka z figurką. Jednak ja jestem osobą, która lubi dokładnie obejrzeć sobie taki okaz, niż trzymać figurkę przez lata w nieotwartym pudełku, tylko po to by zyskała ona na wartości. Może to dziwne, ale każda z moich figurek i tak ma dla mnie ogromną wartość, nie koniecznie materialną.

Tyle teorii, zapraszam do obejrzenia kilku fotek. Z góry przepraszam, za jakość, ale szczerze mówiąc dopiero się wdrażam w bardziej wymagającą fotografię. Obiecuję poprawę.



środa, 11 marca 2009

The Executioner

Jako, że nie samymi Gwiezdnymi Wojnami, Fantasy i RPG człowiek żyje, wolne chwile (jak takie się zdarzają) człowiek musi sobie jakoś organizować. A moim skromnym zdaniem, najlepszym lekarstwem jest jakże twórcze i kreatywne zajęcie jakim jest malowanie figurek. Szczerze mówiąc to raczej amatorem jestem niż osobą profesjonalnie zajmującą nanoszeniem warstw farby na 2,5-centymetrowe ołowiane figurki. W zasadzie wszystkiego uczyłem się sam, niszcząc kolejne pędzelki, przeglądając dziesiątki publikacji na ten temat oraz słuchając rad bardziej zaznajomionych w temacie.
Wyznam szczerze, że nie jestem monogamistą jeśli chodzi o system bitewny z którego posiadam modele. Bardzo podobają mi się figurki z Warhammer'a oraz Warhammer'a 40000 (szczególnie Space Marines zajmują wyjątkowe miejsce w moim sercu), nie pogardzę tez modelami z Władcy Pierścieni. Swoje pierwsze figurki jakie pomalowałem przedstawiały bohaterów gry Diablo, co prawda próby moje nie były za bardzo okazałe, ale początki zawsze są trudne. Jednak najbardziej widowiskowe i klimatyczne figurki wypuściła francuska firma Rackham. Dokładniej rzecz ujmując chodzi mi o system Konfrontacja. Modele sa naprawdę wspaniale odwzorowane, a pomalowanie figurki daje naprawdę sporo satysfakcji.
Ostatnimi czasy udało mi się wygospodarować troszkę czasu i dokończyć model z systemu Konfrontacji należący do frakcji Gryfów. Jak sam temat na to wskazuje chodzi mi dokładnie o model Egzekutora. Figurka posiada bardzo dynamiczną pozę oraz naprawdę dokładnie odwzorowany ekwipunek. Model jest ołowiany i składający się z dwóch części. Początkowe prace, poza oczyszczeniem nadlewów, polegały głownie na dopasowaniu i sklejeniu obu części (niestety nie posiadam fotek z tamtego czasu - brak odpowiedniego aparatu). Najlepszym materiałem do trwałego połączenia figurki okazała się chemoutwardzalna masa modelarska, nazwana potocznie greenstuff. Model poza tym pokryty jest czarnym matowym podkładem. Malując figurki korzystam z farb firmy Pactra. Pomimo, że są troszkę rzadsze, idealnie kryją powierzchnie i posiadają delikatny połysk, co potrafi dać ciekawy efekt wycieniowania.
Po poświęceniu figurce egzekutora kilku dłuższych chwil udało mi się osiągnąć efekt jaki można podziwiać na zamieszczonych niżej fotkach. Figurka została już wstępnie osadzona w podstawce i pozostaje teraz tylko zamalować widoczne ślady obsadzenia. Miłego oglądania.

poniedziałek, 9 marca 2009

Kulinarne przymiarki

Tak na smakowity początek oraz by wypróbować opcję dodawania zdjęć postanowiłem odkurzyć archiwum zdjęć na dysku.

Może to i nie związane z tematyką Gwiezdnych Wojen, ani to figurka, ale jak to mawiają przez żołądek do serca. Zatem pełen optymizmy i licząc na ten niewiarygodny anatomiczny skrót postanowiłem swoją lubą któregoś dnia ugościć na sposób japoński. Efektem całego kulinarnego zamieszania okazało się, że wyszedł nam całkiem niezły obiadek, ja zarobiłem ogromny buziak oraz pochwałę, a na początek uczty wpadło kilka fotek.















Danie główne: sushi















Danie drugie: placek okonomiyaki

Smacznego :D

PS. Mam nadzieje, że pierwsza próba zamieszczania fotek powiodła się.

Początki

Jak to zazwyczaj bywa w życiu, wszystko ma swój początek. Nawet ... to co mam zamiar teraz stworzyć. Póki co wieje tu pustką i brak tylko hulającego wiatru i suchych traw przemykających ukradkiem przed zagubionymi wędrowcami witającymi w te zapomniane przez admina rejony. Ale z czasem mam nadzieję, że moja wena twórcza pozwoli na zapełnienie białych kart tegoż bloga.

A teraz pozostaje mi zamieścić napis "INWENTARYZACJA" lub jak kto woli "REMONT" i dopasować wygląd strony do osobistych preferencji.

Pozdrowienia.