środa, 2 marca 2011

A ku ku ...

Wkraczając do Krainy czuję się jakbym zaglądał do starego i zapomnianego przez wszystkich pokoju. Taki, w którym to promienie światła wpadające nieśmiało przez ciężkie zasłony rysują w powietrzy słupy światła w których to kurz leniwie wiruje, a na ścianach wiszą ogromne pajęczyny. Kraino, zaniedbałem cię, ale nie próżnowałem przez ten czas. A czas ów był przedziwny. Mijają prawie dwa lata od momentu jak Kraina Radoka powstała, ale wielkimi krokami zbliża się jeszcze jedna rocznica. Długo się zbierałem by napisać te słowa (prawie rok).

Kinia - Rok Pierwszy (plus kilka miesięcy :))

I stało się. Dnia 18 maja 2010 roku o godzinie 23:30 minął dokładnie rok od momentu jak nasz świat wywrócił się do góry nogami, a na świecie pojawiła się córeczka Lauresy i Radoka - Kinia. Jak w kilku słowach streścić i podsumować całe życie takiej małej osóbki zamknięte w jednym roku? Małej kobiety, która poznaje świat, ma swoje interesy, humory, nastroje i już zaczyna się kształtować charakter takiej osoby. Z początku nasuwało mi się stwierdzenie: Szaleństwo, ale aż tak źle nie było. Dziecko pozwala odkryć najbardziej skrywane zakamarki ludzkiej duszy. Uczucia i zachowanie takiej małej osoby jest szczere czasem, aż do bólu (dosłownie, gdyż poza nieartykułowanymi dźwiękami potrafi swoją radość okazywać za pomocą ząbków i paznokci). Pierwszą lekcja, której córeczka nam udzieliła były zajęcia z pokory i ogromnego dystansu do wielu rzeczy. Pierwsze trzy miesiące z początku wydawały się nieokiełznanym chaosem. Pierwsza, noc z dzieckiem, pierwsza zmiana pieluszki, pierwsze karmienie w domu. Pamiętam jak trzymając kruszynkę, z kilku tygodniowym stażem bytowania na tym świecie i walcząc z sennością powtarzałem sobie w myślach: " jeszcze tylko 11 miesięcy i będziemy wszyscy przesypiać całą noc". Wtedy cztery godziny nieprzerwanego snu były marzeniem świeżo upieczonych rodziców i nieocenionej babci, która potrafiła nami tak pokierować byśmy głów nie pogubili. Dodatkowo trzeba było ustalić stały program dnia, gdyż taki maluszek, jak się okazało, uwielbia wręcz rutynę i każde nawet najdrobniejsze odstępstwo powoduje bunt i wyrażanie swoich żalów ogłuszającym rykiem.
I tak niezmordowanie brnęliśmy w kolejne rytuały, które narzuciła nam córeczka, aż pewnego dnia, po ośmiu godzinach snu, musieliśmy budzić brzdąca na śniadanko. Od tego momentu, Kinia usilnie pracuje na swoją opinie śpioszka zaliczając nawet dwanaście godzin nocnego wypoczynku. Dla innych rodziców niemowlęcia wydawać się to może nieprawdopodobne, ale małe dzieci naprawdę potrafią przespać całą noc :)
Może wydawać się dziwnym dlaczego akurat tak często wspominam sen jako pewien wykładnik ludzkich możliwości i czasem niedoścignionych marzeń, ale tak to już z ludźmi bywa, że doceniają to co dobre dopiero wtedy, gdy im tego zabraknie. Po całej dniówce w pracy, gdyby zaserwowano nam kolacje, umyto i włożono do łóżeczka, chyba byśmy takiego kogoś po rękach całowali. Ale dzidziuś ma inne zdanie na ten temat, co zazwyczaj komunikuje głośnym sprzeciwem. W końcu tyle ciekawych rzeczy jest do poznania i nauczenia się, trzeba rosnąć.
Wszystkim młodym rodzicom oraz tym, którzy w jakiś sposób planują powiększyć swoją rodzinę o potomka polecam lekturę komiksu "Baby Blues". I niczym Sienkiewicz pisał ku pokrzepieniu serc rodaków, tak radzę poczytać sobie takie lekkie i wesołe szorty komiksowe o zmaganiach młodych rodziców na zupełnie innej drodze życia przemierzanej na czworaka.
Żeby nie było, że to co tu pisze jest jakąś gehenną z której nie ma już powrotu. Przy takim bąbelku bywają cięższe chwile, ale wystarczy jeden uśmiech z bielutkimi niczym perły zębami lub pomachanie łapką i słowo "mama" lub "tata" a człowiekowi mięknie serce i wszystkie troski, smutki odpływają na daleki brzeg zapomnienia. Co z tego, że mieszkanie wygląda jak po eksplozji w fabryce zabawek, a ubranie przyozdobione jest zaciekami z mleka, śliny oraz śladami po rozmoczonym herbatniku. To wszystko nic. Wtedy zaczyna się widzieć sens własnego życia i powód, dla którego warto obudzić się następnego dnia. Każdy drobny sukces takiego młodego człowieka, cieszy bardziej niż własny, a porażka boli niczym najgorsza rana.
Jaki był ten pierwszy rok i te kolejne miesiące? Szalone, straszne, radosne, pełne śmiechu, a może płaczu?
W zasadzie wszystkiego po trochu. Pamiętam jak pierwszy raz wziąłem córeczkę na ręce, rozpłakałem się... ze szczęścia, a może ze strachu. Czy to teraz ważne? Wiedziałem, że ta malutka istotka pokłada cale swoje zaufanie w Laures i mnie, że liczy na nas, a my ze swojej strony staramy się zapewnić jej szczęśliwe, spokojne dzieciństwo oraz możliwość bezpiecznego badania otaczającego jej świata. Rodzice wiele potrafią poświecić dla swoich dzieci., a teraz rozumiem wiele rzeczy, które dawniej wydawały mi się fanaberiami moich rodziców.
Kinia, masz przed sobą wiele lat szczęśliwego życia, a teraz jest czas zbierania o świecie informacji i poznawania go. Przyszłość stoi przed Tobą otworem wraz ze wszystkimi swoimi możliwościami. Córeczko, nie spieprz tego !
Wszystkiego najlepszego Kochanie z okazji kolejnego dnia Twojego życia na tym świecie i by każdy kolejny rok Twego życia był jeszcze ciekawszy od poprzedniego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz