środa, 27 lutego 2013

Projekt T@RCZ@: w obronie gier video - RZUT (Rad)OKIEM

Tak, jestem graczem i jestem z tego dumny. Wbrew powszechnie panującej opinii o graczach, nie jestem wychudzonym nastolatkiem w wielkich okularach pozbawionym kontaktów społecznych i mających kłopoty z nawiązaniem relacji z innymi ludźmi. Dodatkowo nigdy nie miałem problemów z oddzieleniem tego co na ekranie od tego co rzeczywiste. Jestem zwyczajnym człowiekiem, który uwielbia bawić się grami video, RPG oraz grami planszowymi.

Zazwyczaj, gdy zdarzy się tragedia gdzie to jakiś młody człowiek z użyciem broni palnej przyczyni się do śmierci innych osób, media obarczają winą gry: "A bo grał w Call of Duty... dlatego zabił". Takie uogólnianie jest bardzo krzywdzące. Nie tylko dla samych gier, które potrafią być naprawdę dziełem sztuki ale i dla graczy. Media z chęcią przedstawiają nas jako psychopatycznych morderców (zresztą sam spotkałem się z zapytaniem, czy wszystko jest ze mną w porządku  bo przyznałem się, że gram w papierowe gry RPG - tak, jest ze mną wszystko OK, a nawet rozwijam wyobraźnię).

Ale gry to nie tylko tępe siekaniny w których przelewamy hektolitry posoki, to przede wszystkim rozrywka i rodzaj sztuki, jakim są książki czy filmy. To nie gry odpowiadają za mordercze instynkty dzieci, to nie gry sprawiają, że dzieci tracą empatię na cierpienie innych. Między grami, a właśnie dziećmi powinni stanąć rodzice. Rodzice mają odpowiednie narzędzia w klasyfikacji gier dla swoich pociech, choćby system PEGI. Tylko, że w większości nie potrafią skorzystać z nich. Moi Drodzy, przypomnijcie sobie jak często byliście świadkami sytuacji, gdy to bardzo młody człowiek licząc na ignorancję rodzica próbował "wyłudzić" kupno tytułu raczej nieodpowiedniego dla niego. Rodzic ogląda pudełko, a potem zgadza się. A za jakiś czas ma pretensję do gier, bo dziecko zachowuje się agresywnie. Szkoda, że nie widzi w tym swojej winy, ale przecież łatwiej zrzucić winę na gry, telewizje... niż przyznać się do tego, że jest się złym rodzicem.

Mam ponad trzydzieści wiosen na karku, jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Moja małżonka i ja gramy w gry i lubimy to, czasem gramy razem, czasem w osobne tytuły. Nie zastępuje nam to rozmów, czy bytowania z sobą. Zamiast siedzieć i oglądać telewizję, spędzamy ten czas bawiąc się w wirtualnych światach. Nasza córka już też miała kontakt z grami, ale wyselekcjonowanymi dla niej (Harvest Moon, Cooking Mama). Chwilę grałem z córką na kolanach w Don't Starve, ale starałem się unikać sytuacji, które mogły ją zaniepokoić (jak pojawienie się pająka). Bardzo często zdarza mi się zwracać rodzicom w sklepach uwagę na system PEGI, z różnym skutkiem. Czasem rodzice biorą sobie do serca to o czym mówię, rozmawiamy, polecam kilka tytułów. Czasem zachowują się agresywnie (zwłaszcza mężczyźni) i "oni lepiej wiedzą co jest dobre dla ich dzieci". Zgadza się, ale ja tylko radzę. Dlaczego? Bo uwielbiam gry i nienawidzę, gdy ktoś wiesza na nich psy i obwinia o nieporadność opiekunów dzieci.

Do napisania tych słów zbierałem się dość długo (ponad tydzień), a zainspirował mnie film autorstwa znanego vlogera Patryka "ROJO" Rojewskiego. Człowieka, który podobnie jak ja, gra razem z małżonką, a od niedawna stał się dumnym rodzicem (gratuluję!).

A teraz zobaczcie film jego autorstwa na temat Projektu T@RCZ@, zapraszam:

Film jest autorstwa Patryka "ROJO" Rojewskiego i został udostępniony za jego zgodą i przyzwoleniem na rozpowszechnianie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz