niedziela, 31 marca 2013

Sorcery: Świat Magii, czyli PlayStation Lauresowym Okiem

Na wstępie chciałbym wszystkim życzyć Spokojnych i Wesołych Świąt! Tego by pogoda wreszcie dopisała, a wydawcy rozpieszczali nas przecenami :D

A w ten świąteczny weekend CDP.pl wyszło na przeciw przeceniając w swej ofercie około 80 tytułów o 50%. Szczegóły oferty : tutaj

Natomiast GOG.com uraczył nas przeceną na tytuły wydane przez Topware. Warto sobie wspomnieć takie klasyki jak seria Earth 2100. W sam raz na zimowe... to znaczy wiosenne wieczory.

A poza tym, dziś chciałbym przedstawić kolejny tekst pióra mojej małżonki i drugiego recenzenta Krainy, czyli Laures. A dziś tytuł inny i odmienny bo Sorcery: Świat Magii:

Jakiś czas temu kupiliśmy grę Sorcery na PS3.
Kosztowała nas ok 79 zł. Trochę się do niej zabierałam ale kiedy to nastąpiło wsiąkłam na kilka godzin.

Oczywiście jeśli chodzi o samą fabułę to jest bardzo prosta, wręcz trochę naciągana ale jeśli chodzi o tzw. miodność jest naprawdę świetna.

Gra jest skierowana do młodszych odbiorców, 12-latki będą na pewno o wiele bardziej niż ja zadowolone z fabuły. Natomiast mnie ujęła możliwość pomachania różdżką i poczarowania co nieco. Nie będę ukrywać, że jako gracz zawsze gram jako mag, zawsze, jeśli jest taka możliwość. Już w Baldur's Gate mój mag szedł zawsze jako pierwszy ( co na początkowych poziomach nie jest zdrowe - kopalnie i koboldy z łukami, szczególnie strzały ogniste ) ale w końcu mój mag to był przywódca.

Gra jest miodna, daje radość machania różdżką ( czasem aż ręka boli ;)). Cieszy możliwość łączenia czarów w bardziej zabójcze, każdy czar to inny gest wykonywany różdżką.

Przyznam, że zaczęłam grę na zwykłym poziomie trudności, a potem przeszłam na łatwy.
Dlaczego? Dlatego, że do szału doprowadzała mnie kamera. Ciągle traciła różdżkę z pola widzenia i zmuszała do ciągłej kalibracji ( mimo braku zmiany pozycji z mej strony); rekord to chyba 15 kalibracji w czasie walki z bossem. Widać, że system nie do końca sobie radził. Ale kiedy kalibracja jest ok wszystko działa super. Na poziomie łatwym nie wymaga tak idealnego celowania w przeciwników. Co istotniejsze zmniejszyła się ilość kalibracji - do ok 2-3 razy na godzinę z kilkunastu przy poprzednich ustawieniach.
Rodzai przeciwników w sumie nie ma zbyt wielu, mają oczywiście różne słabości i można ich eliminować na różne sposoby. Na bossów oczywiście też musimy znaleźć odpowiedni sposób. W grze mamy również zagadki. Nie są wyjątkowo wymagające ale czasem można się zaciąć na banalnej łamigłówce spodziewając się czegoś bardziej złożonego lub trudniejszego.

W grze mamy piękne efekty wizualne czarów, szczególnie ujmuje mnie zamrażanie wody. Cieszy też przesuwanie przedmiotów i zmiana owiec np. w świnki.

Cała gra jest spolszczona, przyjemnie się słucha dialogów. Szczególnie pana Fronczewskiego, którego darzę dużym sentymentem po Baldurze.

Co denerwuje najbardziej: nieszczęsna kalibracja i zamykanie ścieżek. Jako gracz RPG mający instynkt zbieracza lubię szukać skrzynek. Czasem są 3 drogi, idę sprawdzić jedną i nagle za mną wyrasta ściana i nie mogę się cofnąć. Idę więc dalej bo nie mam wyboru i wiem że na tamtych 2 drogach były skrzynki. Drogę główną od bocznych nie sposób odróżnić ( nie da się zawsze ). W grze towarzyszem naszego młodego maga jest kot, a raczej kotka. Czasem widać naszą kotkę gdzieś dalej przed nami, oznacza to jedno jest to główna droga więc tam nie idziemy. Idziemy w inne ścieżki i zbieramy skarby. Ale czasem niestety nie widać naszej kotki ( kociego drogowskazu) bo jest o wiele dalej. Mnie to sztuczne zamykanie dróg powrotu strasznie złości. Gdyby usunąć te ściany to błędy kalibracji w grze to mały pikuś.

Jest to jedna z niewielu gier, które mam ochotę przejść jeszcze raz dla samej czystej rozrywki. Jest naprawdę świetną ale i szybką grą. Zajmuje od 6 do max. 10 godzin.

Polecam, naprawdę dobry tytuł na Move.

Obserwując Laures grającą w ten tytuł, sam miałem ochotę "pomachać różdżką  zwłaszcza, że gra w zabawny sposób symbolizuje aktualnie używany czar - odpowiednim kolorem kontrolera.
Póki co ubogo ze screenami z gry, gdyż nie umiem jeszcze robić zrzutów ekranu z PS3. Ale kusi mnie nagranie rozgrywki Laures za pomocą kamerki lub... PS Vita. TAK !! Konsola przenośna Sony zasiliła naszą kolekcję sprzetu do grania, a to za sprawą naszego Państwa i zwrotu z podatku (pozdrawiamy Urząd Skarbowy).
Na razie zdjęcie konsolki, a wkrótce napiszę coś więcej  bo kolekcję tytułów za sprawą PlayStation Plus mamy już dość pokaźną i czekamy na kolejne :D






Pozdrawiamy i do następnego przeczytania.

środa, 27 marca 2013

Battlefield 4 - RZUT (Rad)OKIEM na trailer

Na świeżutko, tuż po obejrzeniu 17-sto minutowej zajawki od EA o tytule "Fishing in Baku". Tak, Kochani Battlefield 4 nadchodzi i robi to jak zwykle w wielkim stylu. Ja nie wiem, ale już tak mam, że jak EA pokaże mi takie migające obrazki to kupuje mnie całego (tak była z Battlefield 3 i Medal of Honor: Warfighter).
Nie będę tu analizował całego trailera, bo pozostawiam tą przyjemność Wam. Ale naprawdę warto wspomnieć o sympatycznie poprowadzonej, dynamicznej narracji. Jeżeli tak będą wyglądać misje, to szykuje się nam tytuł na miarę Bad Company. Co z tego, że są oskryptowane fragmenty (bo przecież zestrzelenie helikoptera, jak i 50% wydarzeń przedstawionych na ekranie w trailerze to skrypty), skoro dają tyle frajdy i taką filmowość. Widać, że silnik Frostbite 2.5 troszkę rozrósł się w barach. Już Battlefield 3 wyglądał świetnie i to nie tylko w kampanii, ale w bitwach na 64 osoby. Tu będzie więcej i lepiej. Zniszczalne otoczenie, efekty świetlne ach... miód na moje oczy.

Ponownie dane nam będzie brać udział w współczesnym konflikcie (ponownie przeciwko Rosjanom ?), cieszy jednak pojawienie się drużyny czteroosobowej w pewien sposób odwołujące się do Bad Company. Trailer pozwala nam przypuszczać, że dostaniemy troszkę więcej niż tylko kilkugodzinną prezentację silnika i sio do multiplayera.

Wieść niesie, że od początku będzie możliwe przystąpienie do usługi Premium. Zapewne pojawią dodatki, w postaci map, czy też będzie rozwijany tryb dla pojedynczego gracza? Raczej nie, gdyż seria Battlefield zawsze jednak była adresowana do graczy lubujących się w sieciowej rozgrywce.

Czy zrobili mi smak na ten tytuł? Tak i to bardzo, choć troszkę szkoda, że nie będzie nam dane kierować losami sierżanta Henrego Blackburn'a (polubiłem gościa). Na tytuł czekam dość spokojnie, bo EA zapowiedziało dość dobrą optymalizację silnika, który będzie spokojnie obsługiwany przez te same komputery na których chodzi Battlefield 3, A jako, że Laures ostatnio zmodernizowała mój komputer, tworząc z niego bestię, na której Far Cry 3 nawet się nie zająknie, śpię spokojnie w oczekiwaniu na wymagania Battlefield 4.

Zatem Pozdrawiam Was i do następnego przeczytania.

Acha i na koniec:

Prepare 4 battle ;)


Film pochodzi i jest własnością oficjalnego kanału YouTube gry Battlefield. Umieszczony jest tu tylko w celach informacyjnych.

niedziela, 24 marca 2013

PlayStation Plus - Kwiecień - RZUT (Rad)OKIEM

W kwietniu PlayStation Plus uraczy nas kilkoma ciekawymi tytułami za "darmochę"  o ile oczywiście mamy opłacony abonament w usłudze Plus.  Tym razem Sony, może mniej hitowa propozycja, niż poprzednio ale uraczy nas:
- Okami HD - 3 kwietnia - PS3
- Lord of the Rings: War in the North - 3 kwietnia - PS3
- The Cave - 3 kwietnia - PS3
- Zero Escape: Virtue’s Last Reward - 10 kwietnia - PSV
- Thomas Was Alone - 24 kwietnia - PS3 (ale pewności nie mam)

Jak widać kilka dość ciekawych pozycji, cieszy mnie zwłaszcza Okami, Lord of the Rings i The Cave. Propozycje te akurat swego czasu przykuły moją uwagę, a teraz dzięki usłudze Plus w cenie abonamentu jest szansa w nie zagrać. 

Pozdrawiam i do następnego przeczytani.

sobota, 23 marca 2013

Sniper Ghost Warrior 2 - Moim zdaniem, czyli Radoka subiektywna recenzja

"Strzelec wyborowy, snajper, żołnierz wyszkolony w precyzyjnym strzelaniu, uzbrojony w specjalną broń (z celownikiem optycznym, noktowizorem itp.); prowadzi ogień do odległych pojedynczych celów, głównie do ludzi." - Encyklopedia PWN.

Mija dobry tydzień od premiery najnowszej gry rodzimego studia CI Games (dawnego City Interactive), Sniper Ghost Warrior 2. Pierwsze reakcje oraz ogólne przyjęcie tytułu są dość chłodne. Nie ma szału, choć w Wielkiej Brytanii gra uplasowała się na drugim miejscu jeśli chodzi i sprzedaż, a internauci prześcigają się w wymyślaniu  coraz to bardziej wyszukanych i obraźliwych epitetów pod adresem nowego Snajpera. Czy słusznie? 
Widok na strzelnicę
Zacznijmy od tego, że gra jest bezpośrednią kontynuacją hitu sprzed kilku lat. Pierwszy Ghost Warrior oparty o silnik Chrome 4 zdobył dość pochlebne, choć umiarkowane opinie na świecie. Jednak okazał się dość dobrze sprzedająca grą. Oferował rozgrywkę na zadowalającym poziomie, dynamicznie prowadzoną narrację, a przede wszystkim pozwalał się wcielić w strzelca wyborowego, który przemyka tyłami wroga, by oddać ten jeden precyzyjny strzał. Jednak, by nie było tak cukierkowo, to poza naprawdę dobrą grafiką, która i w obecnej chwili nie razi po oczach teksturami  Sniper: Ghost Warrior był pełen błędów  wadliwych skryptów oraz niedociągnięć. Działająca według sobie tylko znanego schematu lina z hakiem, która była nader często powodem kilku zgonów, skrypty odpalające w troszkę dziwnych momentach lub całkowicie się zawieszające, komicznie składające się ciała oponentów czy wreszcie wrogowie z sokolim wzrokiem, którzy mogli wypatrzyć zamaskowanego strzelca kilometr dalej tuż po oddaniu strzału z wytłumionego karabinu wyborowego. Ale gra miała też swoje momenty i zalety, jak choćby animacje nagradzającą wybitny strzał zbliżeniem na pocisk i pokazaniem w co dostał nasz cel (idea rozwinięta świetnie w konkurencyjnym Sniper Elite V2). Plusem Sniper: Ghost Warrior było odwzorowanie akcji tego typu jednostek (choć prywatnie denerwują mnie akcje, gdzie to strzelec wyborowy musi biegać i stawiać kontrę kilku przeciwnikom na bliski dystans).

Biegnij, Forest. Biegnij przez forest
A jaki jest Sniper Ghost Warrior 2? Pierwsze co rzuca się nam w oczy to grafika napędzana przez CryEngine 3 (ten sam co wspomagał Crysis 2). Karabin wyborowy wygląda naprawdę szczegółowo i cieszy oko takimi drobiazgami, jak dopasowane do otoczenia odbicie w okularze celownika optycznego (choć ubawił mnie widok nieba i księżyca w okularze, gdy księżyc był wysoko na niebie, a broń skierowana w podłożę - ale czepiam się). Ślicznie wymodelowane środowisko oraz kilka efektów związanych z ściekającą wodą z ekranu oraz unoszącym się pyłem. jednak ponownie jak w poprzedniej części  wiatr wpływa na nasze pociski, ale nie ma najmniejszego wpływu na florę. Może wymagam za dużo może mnie rozbestwił Far Cry 3 lub Battlefied 3, ale jakim cudem przy wietrze 9 m/s drzewa i krzewy pozostają nieruchome? Ale gdy już się czołgamy rośliny kładą się i kiwają na boki. Może w Sniper Ghost Warrior 3 doczekamy się ruchomych drzew. 

Jeszcze tylko odrobinę w prawo
i troszkę w dół...
Pomijając silnik i efekty graficzne gra bardzo mile zaskakuje podczas namierzania czy oddawania strzału do celu. Jeśli faktycznie ten wiatr wieje i musimy obrać pewną korektę ze względy na warunki pogodowe i odległość to widzimy jak ten pocisk leci i dostosowuje się do trajektorią do panujących warunków. Wygląda to całkiem fajnie, gdyż pomimo "zwolnienia czasu" jakim dysponujemy trzeba też uwzględnić poruszającego się wroga. Już myślimy, że celujemy w głowę, oddajemy strzał, puszczamy czas i ... trafiamy w ramię lub płot. Bo akurat przeciwnik tak dziarsko maszerował na warcie, że nam zszedł z linii strzału. 
Fajne ujęcie, szkoda tylko,
że koleś dostał pod łopatkę.
Sama mechanika celowania oraz strzelania jest rewelacyjna i sprawdza się wspaniale, zresztą w poprzedniej części ten element również był wykonany bardzo dobrze. Osobiście boli mnie tylko jedna rzecz... bardzo sporadycznie pojawia się animacja nagradzająca nas za wybitnie udany strzał. Czasem miałem wrażenie, że pojawienie się bullet-cam'u jest zależne od skryptu i to zazwyczaj podczas "zdejmowania" ostatniego oponenta na planszy. Zdarzyło mi się, że animacja odpaliła się w momencie strzału w głowę  a następnym razem gdy trafiłem przeciwnika w plecy. Dlaczego mnie to rozczarowało  Bo jestem próżnym graczem i uwielbiam być rozpieszczany soczysta animacją, gdy wystrzelony przeze mnie pocisk pokonuje całą mapę by w ostateczności trafić oponenta w środek czoła lub w tył głowy. A tu nic. Mam idealnie wycelowany strzał i jedynie co widzę to lecący pocisk z perspektywy celownika optycznego i upadającego się przeciwnika. Choć twórcom trzeba oddać, że dodano kilka nowych animacji po otrzymaniu trafienia. Zdarzają się drobne wpadki, że ciało pada jak szmaciana lalka ale są one sporadyczne. Teraz mamy okazję zobaczyć, że przeciwnik raniony w gardło panicznie próbuje zatrzymać upływ krwi, by po chwili paść. Nieźle, ale dlaczego tak rzadko odpala się bullet-cam? 
Dźwiękowo gra również prezentuje się poprawnie, choć ciężko mi sobie przypomnieć czy jest jakaś muzyka. Jeśli jest... to nie zapada w pamięć, za to dobrze prezentują się odgłosy strzałów i trafień.

Mechanika gry również cieszy i pomimo zarzutów dotyczących liniowości, nie wyobrażam sobie by ta gra mogłaby wyglądać inaczej. Wcielamy się w strzelca wyborowego, którego zadaniem jest cicha infiltracja oraz eliminacja wyznaczonych celów. Mamy misje w których przedzieramy się cichaczem obok stanowisk wroga, mamy zadania, w których osłaniamy szturm lub eliminujemy wyznaczane cele. Czy gra jest liniowa i pełna skryptów? Tak, ale dobrze na tym wychodzi. Obie części Ghost Warrior'a przypominają pamiętną misję snajperską w Prypeci z Call of Duty Modern Warfare. Tyle, że tu mamy obie gry, które rozwijają ideę zespołu snajperskiego i rozegrane są według tego schematu. Fakt, twórcy mogli wzorem ludzi odpowiedzialnych za Sniper Elite V2 (której to grze będzie się trzeba bliżej przyjrzeć bo wygląda naprawdę ciekawie) dać większa swobodę w wyborze stanowisk strzeleckich, ale obawiam się, że gra straciłaby na swojej "filmowości" oraz źle dobrana lokacja uniemożliwiłaby wykonanie misji. 

Jakim cudem księżyc widać w celowniku?
Co mnie boli w grze? Przede wszystkim bullet-cam jako skrypt odpalany przy ostatnim oponencie w lokacji, a nie jako nagroda za idealny strzał. Skromne wykorzystanie silnika CryEngine 3. Ja rozumiem, że CI Games to nie twórcy Crysis 2, ale to też zdolni programiści. Szkoda, że tak po macoszemu wykorzystano potencjał jakim dysponowali, bo mogło być zniewalająco, a jest dobrze. Nie równy poziom rozgrywki to kolejny minus dla mnie. Czasem zdarzają się sytuację kuriozalne, jak zmuszenie gracza do konfrontacji z grupą przeciwników z którą nie ma najmniejszych szans. Przez głupi błąd w automatycznym zapisie gry, gdzie to gra zapisała mnie tuż przed oczami patrolu trzech uzbrojonych po zęby Rosjan straciłem troszkę czasu na przejście tego fragmentu gry, bo za każdym razem, gdy wczytywałem grę stawałem naprzeciw tej grupy, która momentalnie otwierała do mnie ogień. I największa wada gry dla mnie to jej konsolowość. Widać, że produkt jest optymalizowany pod PS3 i XBOX360. Brak save'ów w dowolnym momencie oraz wymuszona liniowość i ograniczenie rozbudowanych przestrzeni są chyba największa bolączką najnowszego Snajpera.
Plusy to zdecydowanie poprawiona grafika w stosunku do poprzedniczki. Skrypty nareszcie potrafią się odpalić prawidłowo i miło zaskoczyć gracza. I najważniejsza rzecz, która mnie ucieszyła w tej produkcji to poprawienie błędu  który w Sniper: Ghost Warrior doprowadzał mnie do szewskiej pasji. Teraz nasz dzielny strzelec wyborowy, w ubraniu maskującym potrafi zniknąć w wysokiej trawie oraz krzakach z oczu przeciwników. Maskowanie działa jak należy i nie ma tu sytuacji, gdy po strzale wszyscy wiedzą gdzie jesteśmy. Domyślają się, szukają, ale nie widzą nas. 

Jakoś dumny jestem z tego trafienia. 
Sniper Ghost Warrior 2 jest tym czego oczekiwałem za tą cenę i po tej produkcji. Jest to kontynuacja poprzedniej gry i schematów przedstawionych nam w części pierwszej. Jest lepsza od swojej poprzedniczki, choć nie jest pozbawiona wad. Usprawniono rozgrywkę i dodano kilka elementów. Jednak nie jest to gra dla fanów szybkich i dynamicznych strzelanin, to produkt dla koneserów działań skrytych i strzałów oddanych z chirurgiczną precyzją. Gra spełniła moje oczekiwania i dała mi naprawdę sporo zabawy. Pozostaje mi tylko liczyć, że twórcy w sensowy sposób rozwiążą kwestię multiplayer, bo póki co jest dość uboga. Liczę na DLC (niekoniecznie płatne, bo czasem mam wrażenie, że ktoś mi coś powycinał z zabawy), które poszerzy ilość map w tym trybie. 

Sniper Ghost Warrior 2 to gra dobra, dająca sporo zabawy osobom lubującym się w tego typu klimatach i dlatego dostaje ode mnie 4/6. Spędziłem przy niej kilka miłych chwil i choć brakuje jej jeszcze sporo do ideału to jest warte swojej ceny, bo zapewnia niepowtarzalny klimat działania zespołu snajperskiego. 

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.  


PS. Przy zakupie Sniper Ghowst Warrior 2, otrzymałem klucz Steam do aktywowania części pierwszej. A ponieważ już tą grę posiadam, chciałbym przekazać go osobie, która pierwsza się zgłosi w komentarzu i doda mój blog do obserwowanych lub już dodała wcześniej.

UPDATE: Kod już znalazł szczęśliwego właściciela. Gratuluję. Mam nadzieję, że w przyszłości uda się tego typu akcję powtórzyć. 

czwartek, 21 marca 2013

Battlefield 4 i Far Cry 3 (ponownie) - RZUT (Rad)OKIEM oraz pierwsze godziny w tropikalnej dżungli

Od kilku dni po necie można trafić na informację o nowej części Battlefield i oficjalnej zapowiedzi, która pojawi się 26 marca (ale czy naprawdę trzeba już oficjalnie tytuł zapowiadać?). Poza pojawieniem się pierwszej grafiki promocyjnej oraz rzekomych grafik przedstawiających faktyczną grę, sieć huczy od plotek.
Ponoć Battlefield 4 będzie pracować na silniku Frostbite 2.5, który poza efektu totalnej destrukcji otoczenia zaoferuje nam również zmianę warunków pogodowych. Fajna opcja i może się ciekawie sprawdzić w walce multiplayer, ale jak kampania będzie tak krótka jak w Battlefield 3 to może się zdarzyć, że takiej zmiany nawet nie zauważymy. Nic to ważne jest, że Battlefield 4 nadchodzi i mnie to cieszy, zwłaszcza, że jako posiadacz ostatniego Medal of Honor będę miał dostęp bety tego tytułu. Pożyjemy, pogramy... zobaczymy, opiszemy. Póki co uruchomiona jest strona oficjalna, na której widnieje zapowiedź, że dnia 27 marca będzie opublikowany pierwszy film z gry, a do tego czasu twórcy zachęcają do wzmożonej aktywności fanów, gdyż im będzie nas więcej tym więcej wrzuca grafik promocyjnych. Ciekawy sposób promocji bazujący na kampanii wirusowej, no ale takie czasy. Póki co wygląda to obiecująco.

 A ostatnimi czasy na dysku króluje u mnie na dysku Far Cry 3. Jestem po kilku godzinach rozgrywki i stwierdzam, że gra jest rewelacyjna. Rozbudowana, piękna i wyjątkowo satysfakcjonująca. Część pierwsza była rewelacyjna graficznie, jak na czasy swojej premiery, jednak mnie osobiście męczyło ganiania za jakimiś tam mutantami. Tutaj mamy do czynienia z ludzkimi przeciwnikami i Vaas'em, do którego aż mnie świerzbi by dobrnąć i pokazać mu, że się z graczami nie zadziera. Rewelacyjny i bardzo elastyczny silnik generuje grafikę na naprawdę wysokim poziomie. Ogromną radość, poza wykonywaniem zdań głównych dają misje poboczne zlecane nam przez lokalnych mieszkańców lub działania związane z odbijaniem obozów. Mnogość opcji związanych z indywidualnym podejściem (obóz można odbić w stylu John'a Rambo siejąc zniszczenie na prawo i lewo lub cichaczem wyeliminować oponentów). Zadania poboczne, wolność wyboru ścieżki oraz rozwój postaci sprawiają, że Far Cry 3 to nie tyle strzelanina, co gra RPG. I to gra do której chce się wracać. Wkrótce postaram się napisać więcej, ale póki co... mocny tytuł w mojej kolekcji się trafił.



Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

piątek, 15 marca 2013

Sniper: Ghost Warrior 2 i Far Cry 3, czyli RZUT (Rad)OKIEM na promocję na muve.pl

Tak szczerze mówiąc (pisząc) miałem ten tekst zamieścić jako moje pierwsze wrażenie na temat gry Sniper: Ghost Warrior 2 i wspomnieć o dobrych cenach pierwszej części serii oraz Sniper Elite V2, a tu moja żona sprawiła mi niespodziankę i to podwójną.

Na platformie Steam najnowszego Sniper'a wyceniono na 29,99 euro, co daje kwotę około 120 zł. Dziś chwilę przeglądając strony sklepów internetowych i przygotowując się do napisania tych słów, natrafiłem na ofertę muve.pl.

W momencie gdy opłacimy grę z góry otrzymamy darmowy transport kurierem, czyli jesteśmy do przodu jakieś 15 zł. Dodatkowo do zamówienia Sniper: Ghost Warrior 2 dostaniemy część pierwszą w formie klucza Steam ( sumie pierwszą część już posiadam, zatem może się ktoś chętny pojawi? Może jakieś rozdanie...? ). Całość kosztuje 69,90 zł co jest ceną premierową, a za ta kwotę dostajemy grę, jakąś obwolutę na pudełko i kilka dodatków do gry wieloosobowej. Miłych kilka dodatków, do ciekawie zapowiadającej się gry (szalenie mnie interesuje ten silnik CryEngine 3 zastosowany ). Zresztą pełną ofertę możecie znaleźć pod tym linkiem. A już wkrótce postaram się umieścić więcej informacji na temat tej gry.

Drugą interesującą ofertą jest przecena na Far Cry 3. Tak, dobrze widzicie, przecena 50% na najnowszą odsłonę tej gry. Druga część jest dostępna w ostatnim CD-Action, a na muve.pl Digital możecie zakupić za 62,99 zł część trzecią :D Zresztą zapraszam tutaj, bo warto! Za tą cenę dostajemy dokładnie Far Cry 3 DIGITAL Edycja The Lost Expeditions, która jest rozszerzona o około 40 minut dodatkowej rozgrywki poprzez dorzucenie kilku misji. 
I takim to zbiegiem okoliczności w cenie jednej gry Far Cry 3, dostałem dwa tytuły (gdy pisze te słowa, w tle odpalony jest muve downloader, który ściąga już Far Cry 3). 

Poza tym na Steam można zakupić kilka gier od Ubisoft w całkiem niezłej cenie zakupić I am Alive (5,09 euro), From Dust (3,74 euro) i Rayman Origins (5,09 euro).

Natomiast platforma CDP.pl zaserwowała nam ponownie raj dla fanów przygodówek i przeceniła kilka tytułów o 50% (m.in. Deponia, Klątwa Wron). Więcej szczegółów na stronie https://cdp.pl/daedalic

Piękny początek weekendu, prawda? 

Pozdrawiam i do następnego przeczytania. 

 

Warhammer 40,000 Space Marine (18+) - Moim zdaniem, czyli Radoka subiektywna recenzja

Nie pamiętam dokładnie kiedy pierwszy raz zetknąłem się z uniwersum Warhammera 40K, a lat to musiało być naprawdę sporo wstecz, bo gdzieś zawsze fascynował mnie ten system figurkowy. Rewelacyjne modele, które przy odrobinie talentu przekształcają się w malutkie dzieła sztuki, strategiczna rozgrywka opisana fajnymi zasadami oraz klimat i cudowna otoczka to murowany przepis na hit. Nie dziwi zatem, że już wielu deweloperów próbowało przekształcić tą grę strategiczną w wersję cyfrową. Czasem odbywało się to z większym lub mniejszym sukcesem. Mój pierwszy kontakt z cyfrowymi Ultramarines to stary shooter bazujący na planszowej grze Space Hulk (jak ja czekam na reedycje gry planszowej w wersji cyfrowej i jeśli będzie ona na poziomie Talisman'u, to będzie to moja pozycja obowiązkowa do zakupu) oraz strategia turowa Warhammer 40,000 Chaos Gate (mechanizmem rozrywki przypominająca serię X-COM). Były to dość udane produkcje, jednak dopiero Dawn of War pomimo, że była to strategia czasu rzeczywistego z elementami tak charakterystycznymi jak budowa bazy i produkowanie jednostek pozwoliło wypłynąć uniwersum Warhammera 40K na szerokie wody branży komputerowej rozrywki.

Gdy widziałem pierwsze zapowiedzi Warhammera 40,000 Space Marine, byłem dość sceptycznie nastawiony do samej idei takiego ukazania tego systemu. Gra zapowiadała się na dynamiczną, brutalną i bezpardonową rozrywkę. I pomimo, że nie jestem jakimś specjalistą w tym Uniwersum, ani purystą zasad turowych niepokoił mnie zręcznościowy charakter rozgrywki. Gra doczekała się swojej premiery, edycji kolekcjonerskiej, a nawet dla graczy PC została wydana wersja z dużym kartonowym pudłem, czyli tak jak to było w latach 90-tych (czyżby główny target gry to byli starsi gracze, pamiętający swoje figurki ?), ale to wszystko jednak gdzieś się rozmyło, bo gra została przyjęta dość chłodno.

Przyznam się szczerze, że sam wyczekałem okazję na zakup Warhammera 40,000 Space Marine i grę nabyłem za 9,99 zł w CDP.pl (nawiasem mówiąc oferta, ta jest ponownie aktualna). Zatem jak w to się gra kilka lat po premierze tytułu oraz za przysłowiowe grosze?

W grze wcielamy się w Kapitana Titusa, który wraz z dwoma Ultramarines stara się udaremnić atak Orków na planetę, która zajmuje się produkcją Tytanów, czyli ogromnych maszyn bojowych zasilających szeregi Imperium. Gdzieś tam jednak okazuje się, że nie wszystko jest takie jak początkowo zakładano i radosne wycinanie kolejnych chmar zielonoskórych jest tak naprawdę początkiem większej afery. I jak to bywa w produkcjach osadzonych w tym Uniwersum gdzieś musi się pojawić Chaos.
Tak naprawdę to historia jest tylko tłem do esencji rozgrywki czyli walce kontaktowej z gigantycznymi falami  Orków atakujących nas. Niestety, fabuła nie przykuwa i nie motywuje do poznawania kolejnych jej niuansów. Troszkę żal, bo gra ma potencjał, a tak sprowadza się ona do prostego schematu. Idź do punktu A - wyczyść lokację z wrogów - idź do punktu B - wyczyść lokację z wrogów - obejrzyj przerywnik - idź do punktu C. Jednak, jak wspomniałem wcześniej, nie jestem ortodoksyjnym fanem Warhammera 40K i pomimo uproszczenia, tytuł dostarczył mi kilku miłych chwil zapomnienia od codzienności.
Space Marine daje szansę na "wyżycie się". Zdenerwował Was szef, ktoś Was wkurzył na mieście? Nie ma sprawy, odegracie się na Orkach. Gra jest czystą siekaniną. Brutalną, mroczną i pozbawioną skrupułów. Titus dysponuje mieczem łańcuchowym i gdy tylko nadarzy się okazja użyje go i zrobi to w sposób widowiskowy. Animacja jest soczysta i to dosłownie, a to co się dzieje na ekranie czasem jest zwyczajnie dziełem przypadku, bo gdy otoczy Was banda Orków nie ma czasu na finezję ... a posoka zalewa nam ekran.
Zdecydowanie nie jest to tytuł dla młodszych graczy!
Wycinanie sobie drogi do następnego punktu zapisu, niestety ma tendencję do nużenia i po jakimś czasie, rys fabularny schodzi na drugi plan.

W takim przypadku przychodzi tryb rozrywki wieloosobowej. Do wyboru mamy walkę z innymi oponentami (co na moim poziomie doświadczenia mogło być równoznaczne z wymalowaniem sobie tarczy strzelniczej na plecach) lub walkę w trybie Exterminatus, gdzie to czterech dzielnych Space Marines staje do walki z kolejnymi falami wrogów. I tak, w pierwszym trybie moje statystyki wyglądały niczym skala na mapie świata tyle, że pierwsza cyfra oznaczała zdobyty frag, a druga... no cóż, moje zgony. No ale tak to jest jak na mapie pojawia się koleś z poziomem 1. Zabawa w trybie potyczki wieloosobowej to starcie sił Imperium z siłami Chaosu. Zajmujemy punkt na mapie, atakujemy lub bronimy go i tak aż do totalnego unicestwienia przeciwnika. Mnie jednak przypasował tryb Exterminatus. Kolejne fale Orków wylewające się ze wszystkich stron i czterech dzielnych Marines gotowych oddać życie za Imperatora. Cud, miód i orzeszki... Wyobraźcie sobie sytuację, gdy w wielkiej sali jakiejś fabryki, na środku stoi czterech Marines z ciężkimi bolterami, a w ich stronę gnają Orki, i inne tałatajstwo. Gdy tylko oponenci zbliżają się na odpowiednią odległość boltery zaczynają swoją pieśń bojową zalewając zieloną fale ołowiem. Widok, od którego pojawia się gęsia skórka, a epickość tej chwili jest podkreślana terkotem ciężkich bolterów.
W miarę postępów i zdobywania kolejnych poziomów można odblokować kilka ciekawych opcji. Jedną z nich jest możliwość "pomalowania" swojego wojaka w barwy jednego z zakonów. Oczywiście mój wybór padł na zakon Black Templars (ich barwy nie są co prawda czarno-złote, ale jakoś ich lubię - w końcu moje pierwsze figurki z Warhammera 40,000 pomalowałem właśnie w te barwy). Zdobywamy kolejne elementy pancerza oraz uzbrojenia i możemy dalej siać śmierć i zniszczenie w imię Imperatora.

Werdykt! Warhammer 40,000 Space Marine nie jest grą idealną. Minusem jest tu dla mnie spłycenie fabuły i Uniwersum do tła. Równie dobrze moglibyśmy biegać Stormtrooperem po Mos Eisley. Potencjał całego Warhammera 40K poszedł niestety w gwizdek dając jedynie chwytliwą licencję. Bark zaczepienia fabularnego skutkuje dość szybkim znudzeniem się trybem dla pojedynczego gracza. Ale za to sięgamy wtedy po tryb dla wielu graczy. A to już duży plus. Bo gra z kumplami lub osobami zupełnie nam nieznajomymi daje naprawdę sporo satysfakcji. Gra w trybie Exterminatus rozwija skrzydła i pokazuje się z zupełnie nowej, lepszej strony. Jako plus można zaliczyć tez oprawę audio-wizualną, bo grafika wygląda naprawę fajnie, animacje oraz sekwencje w których wykańczamy ostatecznie naszych oponentów prezentują wysoki poziom. Duży plus za muzykę, która idealnie pasuje do klimatów wiecznej wojny. Pozytywne jest też sterowanie, które nie jest tak karkołomne jak przy grach z serii Darksiders.
Gdybym grę kupił w dniu premiery, dostała by ode mnie 3+/6. Jednak cena w obecnej chwili i jej stosunek do jakości i tego co nam oferuje sprawia, że na obecny czas oceniam grę na 4-/6.

Dla zainteresowanych to grę można nabyć w CDP.pl za 9,99 zł na PC (link do sklepu) oraz w ULTIMA.pl na PS3 w wersji standardowej (34,90 zł) i Edycji Kolekcjonerskiej (69,90 zł)

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

środa, 13 marca 2013

PlayStation Plus - RZUT (Rad)OKIEM

Zapewne nie zdziwi nikogo informacja, że jako gracze razem z Laures poza komputerami PC posiadamy również XBOX 360 oraz PlayStation 3. Obie konsole mają swoje wady i zalety. Jedna lepiej radzi sobie z grafią, druga ogólnie z płynnością. Ale to nieważne, bo obie dają tyle samo radości w zabawie. Jednak różnią jedną podstawową rzeczą. Systemem usług internetowych. By pograć sobie z innymi ludźmi po sieci w gry na XBOX 360 musimy posiadać pakiet XBOX Live Gold. Szczerze mówiąc tylko raz mieliśmy wykupiony ten pakiet i poza aktywną opcją multiplayer oraz możliwością ściągania premierowych dem nie przypominam sobie innych dodatkowych opcji. Sony od jakiegoś roku również wyszło z propozycją swoistego abonamentu do darmowej usługi PlayStation Store. Jednak usługa ta w przeciwieństwie do Live Gold nie dawała nam dostępu do trybu multiplayer (takowy jest za darmo na platformie Sony), a dostęp do ekskluzywnych dodatków oraz gier. Do pewnego czasu gry nie zachwycały jednak ostatnio sytuacja się zmieniła i razem z Laures zakupiliśmy dostęp do usługi PlayStation Plus i pożałowaliśmy  Pożałowaliśmy, że nie zrobiliśmy my tego wcześniej ! :D

Ku mojemu zaskoczeniu od ręki dostępnych było kilka gier, teoretycznie za darmo. Teoretycznie, gdyż pakiet na keye.pl (chyba najtańsza i najszybsza alternatywa - 2 minuty po zapłaceniu już mieliśmy kod) to około 159 zł za rok korzystania z usługi. To pierwszy "haczyk" w usłudze Plus. Drugi haczyk to, że gry, a i owszem są do ściągnięcia ale pograć można w nie tylko i wyłącznie w momencie, gdy posiadamy aktywny pakiet Plus.
Szczerze nie trzeba tu wielkich kalkulacji w cenie Uncharted: Złota Otchłań na PS Vita otrzymaliśmy w obecnej chwili tytuły na PS Vitę (która już wkrótce zasili nasze stanowisko do grania) Gravity Rush, Lumines, Uncharted: Złota Otchłań, Wipeout 2048. Na PS3 zaopatrzyliśmy się w takie tytuły jak Sleeping Dogs (to właśnie ten tytuł najbardziej przekonał mnie do zakupu pakietu), Mortal Kombat, Dead or Alive 5, Mass Effect 3, Motorstorm: Apocalypse, Little Big Planet 2, Limbo, F1 Race Stars, God of War HD, Guardians of Middle-earth, Quantum Conundrum. 

Ja myślę, że całkiem nieźle jak na roczną opłatę około 159 zł pojawiła się możliwość ściągnięcia gier o wartości rynkowej około 1000 zł. Naprawdę jestem miło zaskoczony ofertą Sony, które chyba zaczęło uczyć się na własnych błędach i po licznych wpadkach (między innymi z dłuższą nieobecnością PSN) wyszło naprzeciw oczekiwaniom graczy.

Sony ma ode mnie kredyt zaufania i PS4 zapewne zagości w naszych domowych pieleszach, a wcześniej pewnie pojawi się PS Vita, bo przecież gry już mamy.

Kilka wniosków. Jeśli macie PS3 i korzystacie z PlayStation Store, warto zaopatrzyć się w roczny pakiem PlayStation Plus. Za cenę jednej gry otrzymujecie ich kilka. Fakt, wybór nie zawsze może nam przypasować i nie są to może super najnowsze tytuły, ale są one grywalne. Jeśli macie mały dysk... szybko go zmieńcie w konsoli na większy. Przyznam się szczerze, że jeszcze wszystkich możliwości PlayStation Plus nie odkryłem, a jest tam między innymi opcja automatycznego update'owania się gier oraz zapisu w chmurze i testowania pełnych wersji gier przez godzinę zabawy.
A minusy? Może jeden, tak z czepialstwa. Razem z Laures gramy na różnych kontach. PlayStation Plus można przypisać do jednego. na drugim koncie, korzystanie z tych gier jest niemożliwe  Podobnie jak PS Vita i PS4 korzystają i korzystać mają z usługi Plus, a oznacza to jedno. Jedno konto na jedna konsolę.

A już dziś kolejny tytuł na PS Vitę zasili nasze konto: Metal Gear Solid HD Collection.


Pozdrawiam i do następnego przeczytania. 

sobota, 9 marca 2013

Thief, Mass Effect i Cities XL 2012, czyli RZUT (Rad)OKIEM na kilka promocji oraz informacji

Ostatnich kilka dni upłynęło mi pod znakiem informacji na temat najnowszej odsłony serii Thief. Miała być kolejna część przygód Mistrza Złodziei Garrett'a opatrzona numerkiem 4, a tu wygląda na to, że nam twórcy zaserwują kolejne odświeżenie serii (tak modne ostatnio). Wieści te dla mnie są obiecujące, bo serię Thief znam i lubię (zresztą, jak myślicie, dlaczego obok Radoka w adresie strony widnieje Garret). Zresztą Thief 1 i 2 były prekursorami składanek z perspektywy pierwszej osoby i to własnie z ich dziedzictwa czerpie całymi garściami taki tytuł jak DisHonored. Tytuł zachęca opublikowanymi grafikami i screenami znalezionymi w sieci. Zresztą sama idea powrotu do perspektywy pierwszej osoby, może sugerować powrót do źródeł. Liczę na kawał dobrej i trudnej skradanki, z mrocznym ciężkim klimatem. Ale na to przyjdzie nam czekać do 2014r.

Na szczęście, jeśli nie dane Wam było spróbować tych genialnych tytułów i rozgrywki jaką nam serwowały, z pomocą przychodzi serwis muve.pl Digital i ich weekendowa kolekcja. Jeśli nie razi Was archaiczna grafika dwóch pierwszych części (a wierzcie mi, w 1998 r. grafika robiła piorunujące wrażenie) oraz lubicie tytuły wymagające nie tylko precyzji w planowaniu działań, ale również cichego podejścia do sprawy. Trzecia część Thief'a, czyli jak na razie ostatnia jaka została wydana, zmieniła już swoją konwencję i zaczęła przypominać bardziej Splinter Cell'a. Nadal działaliśmy jako Garrett, ale tym razem, przez większość rozgrywki mieliśmy okazje widzieć plecy naszego protagonisty. W sumie Deadly Shadows (bo taki właśnie podtytuł nosiła ta część), najbardziej podeszło mi pod względem grywalności. A teraz muve.pl każdą część oferuje nam za 1.50 zł lub w pakiecie za 3.75 zł. Całkiem fajna cena i możliwość odświeżenia lub przypomnienia sobie tego klasycznego tytułu w klimatach zahaczających nawet o Steampunk.

Kolejną ciekawą promocją na ten weekend jest oferta Origin. EA zaoferowało nam Mass Effect 3 za 25 zł oraz Edycję specjalną za 30 zł. A całą trylogię za 60 zł. Jak sobie wspomnę ile w sumie wydałem na całą trylogię... W sumie aż zazdroszczę ludziom, którzy będą mieli okazję teraz poznać całą historię (zwłaszcza ceny).

Ostatnia ofertą weekendową, wartą uwagi jest propozycja CDP.pl. Tym razem stratedzy i ekonomiści będą mieli pole do popisu. Cities XL 2012 jest strategią, która na fali popularności nowego SimCity może być jego tańszym substytutem. Szczerze, to tytuł jest mi obcy, ale jak przyglądam się cenie 25 zł za wersję elektroniczną to zaczynam się zastanawiać czy nie zainwestować i spróbować swoich siła jako specjalista od zagospodarowania przestrzennego.

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

A na zakończenie kilka (obiecujących) grafik z nowego Thief'a:






poniedziałek, 4 marca 2013

DisHonored - Rzut Lauresowym Okiem

Ponieważ od jakiegoś czasu po głowie chodził nam zakup gry Bethesdy pt. DisHonored, nadarzyła się okazja 14 lutego. Tak to już z nami jest, że inni kupują sobie bombonierki, misie i inne słodkie drobiazgi, a my... gry. Jednak niech na temat tego tytułu wypowie się moja Ukochana Małżonka. Zapraszam do lektury tekstu pióra Laures.


Zainteresowałam się tą grą od razu kiedy wyszła, postanowiłam jednak trochę odczekać by cena gry spadła i na koniec kupiłam ją za 69 zł, pewnie za jakiś czas będzie jeszcze tańsza ale miałam dużą ochotę w nią zagrać.
W grze wcielamy się w Zniesławionego czyli w sumie w Kozła ofiarnego lokalnej polityki.
Nasza cesarzowa zostaje zabita ( w naszej obecności ), a jej córka porwana. Oczywiście zostajemy oskarżeni i skazani na śmierć. Wkrótce dzięki pomocy uciekamy z więzienia i zaczyna się nasza przygoda ( hmm Bethesda chyba lubi kiedy bohater zaczyna w więzieniu) Gra toczy się tylko w jednym mieście, w którym panuje zaraza.
W mieście jest dużo szczurów, zatem dla osób nie lubiących tych gryzoni gra będzie traumą - trzymajcie się z daleka. Nie lubię szczurów ale nie mam fobii więc ja nie miałam problemu.
Klimat gry jest mroczny, lokacje są ponure, wszystko jest w ciemnych barwach. W całej grze tylko na pewnym przyjęciu jest sporo koloru, acz maski niektórych gości od razu przypominają nam gdzie jesteśmy.
W DisHonored przyjdzie nam się skradać nad głowami wszędobylskich strażników, płaczków i tallboy'ów ( walka z nimi wymaga odpowiedniego sprzętu ) oraz szczurów. Szybko nauczymy się, że chmara szczurów biegnących w naszym kierunku może nas dotkliwie poranić, a nawet zabić. W wodzie też nie jesteśmy bezpieczni, mamy tam ryby niczym piranie które uwielbiają kąsać.
Ale najmocniejszym przeciwnikiem są dziwne rośliny plujące na odległość kwasem, jeśli w porę się jej nie zauważy, a nie ma się pod ręką granatu, pojemnika z tranem lub pistoletu          ( najlepiej wzmocnionego ) to mamy kłopot. Roślinki tej miecz nie uszkadza, ani tym bardziej bełty i trzeba ją wysadzić. Jeśli zużyliśmy wszystko, a na drodze stoi roślinka to najlepiej szybko ja ominąć ( np. mignięciem ) inaczej gdy 4 razy nas trafi i jesteśmy już w lepszy świecie.

W DisHonored jesteśmy wprawnym zabójcą Corvo Attano, który dodatkowo posiada magiczne moce. Zbierając runy odblokowujemy kolejne moce. Najbardziej przydatne w grze są:  mignięcie ( przenosi nas na znaczne odległości), mroczny wzrok ( pozwala widzieć przez ściany ) oraz przejęcie ( pozwala wchodzić w ciała szczurów, ryb, ludzi ). Będąc szczurem możemy przekraść się kanałami, będą rybą wpłynąć do strzeżonej fortecy, a przejmując strażnika przejść przez przeszkody takie jak ściana światła ( pole energetyczne zabijające nas, a raczej smażące na miejscu ). Mamy jeszcze moce rozkładu ( powodujące znikanie zabitych przeciwników itd ). Nie należę do mistrzów skradania się ale udało mi się przejść grę z niskim poziomem chaosu ( miałam tzw. dobre zakończenie ).
W pewnym momencie następuje zwrot akcji ( dość przewidywalny ), ale w sumie dopiero w ostatnim rozdziale jest pewien lekko zaskakujący smaczek.
Grę można przejść albo bardzo brutalnie, a trzeba przyznać że arsenał mamy bogaty od miecza, kuszy, granatu, aż po wirujące ostrza, które rozszarpują przeciwnika. Istniej ograniczenie ilości broni jaką możemy nosić ale możliwe są ulepszenia broni, zwiększanie ilości ładunków itp. Animacje również są brutalne ( np. latające głowy ).
Można grę też przejść cicho, skradając się, okradając kiedy trzeba zdobyć klucz, przejmując ciała. Mój rekord w jednej z misji to tylko 1 ofiara. Rekord w drugą stronę ok 17 zabitych.
Początkowo grałam "cicho", a potem zaczęłam grać tak jak lubię czyli "głośno", a poziom chaosu i tak miałam niski ( chyba dzięki rozpadowi ciał ). Po każdej misji mamy ekran podsumowujący ilość zabitych, skarby, misje dodatkowe itp.
Wykonywałam misje poboczne, gra zajęła mi 21 godzin w sumie to dość mało. Każdy rozdział można powtórzyć by poprawić wynik.

Przyznam, że mam mieszane uczucia do tej gry. Przypomina mi trochę Dark Messiah of Might & Magic.
Gra wciąga ale misje są w sumie dość podobne. Trzeba przejść mapę, zabijając lub omijając strażników. Cele są różne ale są pewne schematy. Cieszy możliwość wyboru czy cel zabijmy, wyślemy gdzieś, a może zginie w "wypadku".
Rozczarowują zakończenia, są statyczne. Wyjaśniają dalsze losy miasta ale filmik z prawdziwego zdarzenia pasowałby bardziej niż kilka statycznych animacji.
Gra jest dobra, ma swój klimat jednak nie jest to gra która zapadnie mi w pamięć jak Morrowind. Na moją ocenę ma na pewno wpływ to że nie jestem wielbicielem Steampunku, wolę światy fantasy lub SF. Jednak gra jest bardzo ciekawa, tylko trochę krótka. 
Ocena w skali szkolnej : 4







Prywatnie dodam, ze sam mam ochotę zabrać się za ten tytuł, gdyż często zdarzało mi się zaglądać przez ramię Laures gdy przedzierała się przez kolejne lokacje w Dunwall. Pozytywne wrażenie spotęgowane jest u mnie faktem, że Steampunk jednak troszkę tam lubię.

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.






sobota, 2 marca 2013

Mark of the Ninja, Warhammer 40,000: Space Marine - RZUT (Rad)OKIEM

 Od dziś w serwisie Steam dostępna jest gra, na która prywatnie ostrzyłem sobie ząbki od jakiegoś czasu, Mark of The Ninja produkcji Klei Entertainment. Jest to nic innego jak gra platformowa z szeroko rozwiniętym aspektem zręcznościowym oraz wymagająca od gracza skupienia oraz działania w cieniu... niczym Ninja.
Gra dostępna jest za około 4.99 euro (niestety czasowa promocja, bo gra jest znacznie droższa) i warto bo gra się w to naprawdę cudownie. Właśnie jestem po dwugodzinnej sesji w grze i jestem zauroczony tym tytułem.
Animacja rodem z kreskówki Samurai Jack może być myląca bo tytuł jest szalenie krwawy i raczej jest przeznaczony dla starszych graczy.  Jest to kolejna po Trine platformówka, która kupiła mnie swoim wykonaniem, animacją i radością z grania. Produkt wart polecenia zwłaszcza za cenę 21 zł.



Druga gra, która dość nadprogramowo zasiliła moją biblioteczkę to tytuł Warhammer 40,000: Space Marine. Tytuł mroczny, brutalny i bardzo dynamiczny jak całe uniwersum Warhammera 40,000. Gra wita nas słowami, że w przyszłości jest tylko wojna. I faktycznie, brutalna, krwawa i bezlitosna walka Kosmicznych Marines z hordami orków na ekranie prezentuje się całkiem nieźle. Choć obawiałem się, jak z systemu figurowego można zrobić zręcznościowy tytuł pokroju God of War lub Darksiders. Można. Purystów, pewnie boli zbytnie uproszczenie tego uniwersum, ale ja jako umiarkowany fan i człowiek, który zna Warhammera 40,000 z Dawn of War oraz Herezji Horusa jestem dość usatysfakcjonowany. 
Zwłaszcza, że tytuł wpadł w moje ręce za sprawą promocji na CDP.pl, gdzie to w Giermaszu zakupiłem Space Marine za 9,99 zł. Tytuł rewelacyjny jako "zawór bezpieczeństwa" dla skołatanych nerwów po całym dniu w pracy. W końcu nie ma to jak stanąć na przeciw hordy orków z mieczem łańcuchowym w jednej i bolterem w drugiej ręce. 

Wkrótce postaram się coś więcej napisać o tych tytułach, szczególnie, że w kolejce do opisania czeka również Don't Starve :D 

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.