wtorek, 29 września 2009

Podsumowań czas...


Minęło ponad cztery miesiące odkąd życie w Krainie Radoka wywróciło się do góry nogami. Z początku ciężkie i nieprzespane noce zastąpione zostały chwilami wdzięcznej radości oraz momentami wspólnego odkrywania świata wraz z bardzo młodą damą. I wierzcie mi lub nie, ale satysfakcjonujące oraz wielce fascynujące jest dla rodzica patrzeć jak taka malutka osóbka zdobywa kolejne doświadczenia życiowe. Można by, rzec w żargonie graczy, że taki maluszek expi na życiu ;)
Jakim przeżyciem jest pierwszy posiłek spożyty nie z butelki, a za pomocą łyżeczki i jak podstępni rodzice najpierw rozsmarują po całej twarzy nieszczęsnego dziecka porcję deseru jagodowego, a potem pstrykną serię zdjęć ku uciesze własnej.
Zawsze dziwiłem się zafascynowaniu rodziców ich pociechami... dziwiłem się, aż do teraz. Czynności dla nas, dojrzałych i "dużych", w oczach takiej młodziutkiej istotki czasem urastają do rang epokowych wydarzeń. Pierwszy uśmiech, opanowanie kolejnego grymasu twarzy, czy choćby pierwsze dźwięki potrafią ucieszyć naprawdę wiele osób ze środowiska takiego maluszka, nie wyłączając jej samej.
Ostatnio od jednej z współpracownic usłyszałem, że oszalałem na punkcie córki. Tak, potwierdzam, mam sporego "joba" na punkcie córeczki. Żółtych papierów nie mam... zaraz mam... akt urodzenia jest przecież żółty. Czyli oficjalnie mam świra na punkcie własnego dziecka, papier na to też mam :P Ale to chyba dobrze, że ta dziewczynka już teraz jest oczkiem w głowie tatusia. Prawdziwa Księżniczka Tatusia :D Ostatnio najlepsze chwile jakie spędzam w ciągu dnia to te w towarzystwie żony i córki. Czyżby człowiek zaczął dorośleć?
E... tam chyba nie. W moim przypadku to "wydoroślenie" chyba nigdy nie nastąpi. Cóż, człek ma tyle lat na ile się czuje. Star Wars mi nie przeszło i przejść nie ma zamiaru. Kilka figurek wpadło w moje łapki za sprawą mojej ukochanej małżonki i mam zamiar uzupełnić galerię oraz opisy, bo fotek kilka się zebrało.
Prawdą jest to, że przy opiece nad takim nieporadnym szkrabem doba strasznie się skurczyła. Zresztą do braku czasu przyczyniła się też praca, a raczej powiększenie obowiązków służbowych. Stąd ta czteromiesięczna przerwa w uzupełnianiu wpisów.
Myślę, że wzorem jednego z bohaterów serii gier, od którego z zaczerpnąłem mój drugi nick (Garrett), uda mi się skraść odrobinę czasu i zasiąść do klawiatury by przelać za jej pomocą kilka słów na te wirtualne strony i ponudzić was kolejnym szturmowcem lub klonem, ewentualnie pochwalić się tym co ostatnio zmalowałem z Konfrontacji.

Niech Moc będzie Wami i do natężanego wpisu :D

niedziela, 24 maja 2009

Baby on Board


Tak, tak, stało się. W Krainie pojawił się owoc miłości Lauresy i Radoka. 3 kg i 53 cm cudownej małej kobietki śpi, je i uprzyjemnia życie świeżo upieczonym rodzicom. Fascynujące jest to, że taki maluszek absorbuje szalenie dużo czasu, ale wynagradza to naprawdę wspaniałymi chwilami.

Pozdrawiam i polecam. :D

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Wielkanocna wizyta Zajączka

W natłoku zajęć związanych ze zmianą miejsca zatrudnienia oraz zbliżających się obecnych Świąt czasu na przesiadywanie przed kompem za dużo nie miałem, co widać po drobnym zaniedbaniu "mojego miejsca sieciowego". Ale korzystając z ustawowego wolnego od pracy to chciałbym nadrobić pewne zaległości.

W pierwszej kolejności chciałbym Wszystkim złożyć życzenia Wesołych i Spokojnych Świąt oraz jak najbardziej mokrego Dyngusa :D i żeby Szczęście nigdy Was nie opuszczało.

Rad z wiosennej atmosfery oraz z okazji, że moja Ukochana zebrała siły i razem z córeczką (rezydującą póki co w brzuszku) postanowiły mi towarzyszyć w dopełnieniu Wielkosobotniej tradycji, postanowiłem zabrać moje dziewczyny do księgarni. Niestety nie zastaliśmy żadnej nowej mangi, której by moje nie miało Kochanie, a mogło umilić sobie czas Świąt lekturą, ale ... spotkaliśmy za to Komandosów Republiki. Małżonka moja z szerokim uśmiechem porwała jeden egzemplarz "Prawdziwych Barw" z półki i podreptała z nim do kasy. Radości mojej końca nie było. A jak się później okazało, to był dopiero początek. Luba moja znając mnie na wskroś, poprowadziła mnie w stronę pobliskiego marketu do działu zabawek i używając swoich sposobów przekonała mnie bym się nie opierał przed kupnem... figurki najsłynniejszego przemytnika w Gwiezdnych Wojnach. Przyznam się ... uległem pokusie zakrapianej odrobiną szantażu. I tak nasza krótka eskapada w rejony księgarni zaowocowała jakże wspaniałymi podarkami od mojej Ukochanej Małżonki.



Jak widać na zamieszczonych zdjęciach figurka Hana Solo jest dość specyficzna, bo nawiązuje do pewnego momentu z Nowej Nadziei. W późniejszym czasie postaram się bliżej przedstawić ten model.

Ciesząc się kolejnymi Świętami spędzonymi z moją Ukochaną, nieświadom byłem, że Jegomość zwany Zajączkiem Wielkanocnym kica w naszą stronę ciągnąc ze sobą kolejne przedziwne rzeczy, które miały wywołać u mnie uśmiech na twarzy. Oj, dziś byłem wdzięczny za fakt posiadania uszu, inaczej chyba bym się uśmiechał dookoła swojej głowy. Już spieszę z wytłumaczeniem. Nie ukrywam, że fanem Star Wars jestem, nie ukrywam, też że uwielbiam Mandalorian oraz czasy Wojen Klonów. Lubię CloneTrooper'ów wszelkiej maści oraz StromTrooper'ów. A szczególnym sentymentem darze Komandosów Republiki (polecam wszystkim grę - naprawdę kawał dobrej strzelaniny w realiach Wojen Klonów). I tak moja Małżonka uzbrojona w tą wiedzę, postanowiła po rozpieszczać swojego partnera życiowego. Skutkiem czego była szeroko rozdziawiona japa autora tych słów oraz zatracenie na krótka chwilę zdolności składnego wypowiadania swych myśli, a potem podziękowaniom nie było końca. Zresztą zobaczcie jakich tematów do dalszych opisów dostarczyła mi moja Żona.




Co jak co, ale rozpieszczony zostałem do granic możliwości. Modele 10-cio calowe należą do zestawu"Republic Commando Delta Squad"dedykowanemu grze o przygodach tego oddziału. Natomiast miniaturki stanowią szalenie fajną mieszankę sił republiki oraz imperium.

Dzięki wzbogaceniu kolekcji takimi okazami, dostałem pozwolenie, na przeorganizowanie jednej z półek z książkami. Ochoczo zabrałem się do pracy i po kilku minutach udało mi się nie tylko znaleźć miejsce ale i nawet zgrabnie wyeksponować moją dumę. Co oczywiście udokumentowałem na zdjęciach.



W najbliższym czasie, jak już wspomniałem postaram się opisać szerzej nowe skarby, a teraz jeszcze raz życzę Wam Wesołych Świąt i mykam spać, bo się późno zrobiło.

Pozdrowienia.

sobota, 4 kwietnia 2009

Ale jaja...

A ja już myślałem, że Polska to taki biedny zapomniany przez Georga Lucasa kraj gdzieś z dala od radosnego centrum Wszechświata i pozbawiony wszelkiej nowości z SW-owych klimatów (zresztą ostatnimi czasy firma Sony i jej polityka handlowa na PS-Store uświadomiła mi dobitnie, żeśmy gorszym typem klienta - kto próbował zakupić dodatek do gry The Force Unleashed w Polskim sklepiku Sony, ten zrozumie o czym piszę), a tu proszę jak mnie zadziwili. Wędrując w piątkowe przedpołudnie po sklepach za sprawunkami, natknąłem się na dziwną rzecz (prawda w sklepie w którym bywam raczej rzadko i okazjonalnie). Jako, że czas Wielkanocy zbliża się do nas wielkimi krokami, co obfituje sklepowym wysypem wszelkiej maści czekoladowych jajek, króliczków i innych słodkości w klimacie owych świąt, ku memu zdziwieniu pojawiły się również dość ciekawe zestawy dedykowane różnym bohaterom serii animowanych. I tu me bystre oko wypatrzyło kilka zestawów z Clone Wars. Malutkie dioramy, koszyczek, figurka R2-D2 oraz kubeczek z wizerunkami Rex'a oraz klonów, a wszystko to w towarzystwie czekoladowych frykasów i całkiem ładnie zapakowane. Jak ktoś preferuje inne klimaty widziałem też różowy zestaw z Hello Kitty :P .
Jeszcze bardziej zadziwiło mnie oraz ucieszyło, że na internetowym serwisie Rebelscum.com jeden z naszych krajanów przyczynił się do uświadomienia braci fanów na całym świecie, że Polacy nie gęsi i swoje gadżety też mają. Poniżej zamieszczam link do newsa dla zainteresowanych. Zresztą można tam też podziwiać kilka fotek (może nie najlepszej jakości ale zawsze są).

Zapraszam na Rebelscum.com

Zatem fani serialu i wszystkiego z Gwiezdnymi Wojnami związane mają o co prosić Zajączka Wielkanocnego.

Pozdrawiam.

czwartek, 19 marca 2009

Karen Traviss w natarciu.

I radość nastała w Krainie Radoka. Amber oficjalnie zapowiedział, a nawet twierdzi, że kontynuacja książkowej serii Republic Commando zawitała do naszych księgarni. Oczywiście chodzi o trzecią książkę z serii, True Colors (co w zlokalizowanej wersji brzmi, Komandosi Republiki III: Prawdziwe Barwy). Cieszy to ogromnie moją skromną czytelniczą osobę, gdyż uważam twórczość Karen Traviss za wspaniałe źródło informacji o Mandalorianach oraz przyjemną dawkę relaksu upakowanego na stronicach książki. Styl pisarski pani Traviss w bardzo ciekawy sposób opisuje działania wyspecjalizowanych oddziałów do zadań specjalnych, a mnie taki klimat podchodzi, szczególnie jeśli akcja dzieje się w Uniwersum Gwiezdnych Wojen. Czyli w najbliższym czasie czekają na mnie 392 strony kolejnej przygody z Oddziałem Omega.

Drugim powodem dla powstawania zajadów od nadmiernego uśmiechania się, jest pojawienie się oficjalnej zapowiedzi dalszych losów bohaterów serii Komandosi Republiki, czyli "Imperial Commando: 501st". Co prawda nim, ta pozycja zawita do naszego ślicznego, choć troszkę na uboczu cywilizacji, kraju dużo wody upłynie w Wiśle. Ale liczy się fakt, że za oceanem będzie w październiku, a u nas w ... daaaalekiej przyszłości. Jest na co czekać.





Pozdrawiam.

środa, 18 marca 2009

CC-5052 "BLY"




Jako, że tytułuję się tutaj jako fan Sagi Gwiezdnych Wojen, nie mogło w mojej domowej kolekcji zabraknąć również figurek tematycznie związanych z dziełem George'a Lucas'a. Jeśli zapytano mnie co najbardziej lubię w całym Uniwersum SW, bez wahania stwierdził bym, że Mandalorian oraz czas Wojen Klonów. Połączenie obu zagadnień zaowocowało w pewne inwestycje dotyczące sklonowanych żołnierzy oraz Mandalorian. Na tapecie wylądowały, gry oraz książki (szczególnie pomocna okazała się bibliografia pani Karen Traviss). Oczywiście nie mogło też zabraknąć figurek.

Będąc ogromnie zafascynowanym Wielką Armią Republiki oraz klonami wylicytowałem swoja pierwszą figurkę oficera o numerze CC-5052, który przybrał imię Bly. Jak większość klonów z pionu dowódczego przeszedł zaawansowane szkolenie dla zwiadowców razem z komandosami z serii Alfa. Dzięki temu szkoleniu Komandor Bly zyskał zdolność osiągania kompromisów pomiędzy rozkazami Jedi w stopniach generałów, a regulaminem Armii Klonów. Po skończonym szkoleniu CC-5052 został przypisany do 327-go Gwiezdnego Korpusu należącego do 2-go Sektora Armii. Przynależność do elitarnej 327-ki zaowocowała dość ciekawym malowaniem pancerza II fazy, pojawiają się żółte pasy w widocznych miejscach. Poza charakterystyczną "spódniczką" (występującą częściej u komandosów serii Zero oraz Alfa, Bly dodatkowo ma wyposażony hełm w system optyczny, co na daje mu dość charakterystyczny wygląd i wyróżnia go spośród jego podkomendnych.
Komandora Bly'a poznajemy w Epizodzie 3, gdy wykonując Rozkaz 66 strzela w plecy Jedi z którą do tej pory współpracował na planecie Felucia - Aayli Securze.
Figurka jaką posiadam w swojej kolekcji jest typowym przedstawicielem 10-cio centymetrowych figurek bohaterów z Uniwersum Star Wars. Z dokładnych oględzin i wiedzy popartej popularnym serwisem Rebelscum.com mogę stwierdzić, że posiadam pierwsze wydanie Komandora Bly'a. Można to poznać po białych mocowaniach ramion do korpusu. Z tego co wiem, w późniejszej wersji pojawiły się żółte mocowania, bardziej pasujące do ogólnego schematu kolorystycznego. Figurka nie posiada podstawki, ale jest bardzo stabilna. Komandor Bly poza standardowym karabinem blasterowym DC-15A, który trzyma w dłoniach, posiada dwa blastery typu DC-17 umieszczone w kaburach. Uzbrojenie nie jest na stałe przymocowane do modelu i można je ustawiać w dowolnej konfiguracji. Dzięki sporej ilości ruchomych elementów można ustawić ją w dowolnej pozie, oczywiście mając na uwadze ograniczenia anatomiczne.

Osobiście nie jestem zwolennikiem zbytniego "kręcenia" kończynami tych figurek, gdyż zauważyłem, że bardzo szybko zawiasy "luzują się" i figurki tracą swoją stabilność. Oczywiście, jest na to sposób idealny - nie otwierać pudełka z figurką. Jednak ja jestem osobą, która lubi dokładnie obejrzeć sobie taki okaz, niż trzymać figurkę przez lata w nieotwartym pudełku, tylko po to by zyskała ona na wartości. Może to dziwne, ale każda z moich figurek i tak ma dla mnie ogromną wartość, nie koniecznie materialną.

Tyle teorii, zapraszam do obejrzenia kilku fotek. Z góry przepraszam, za jakość, ale szczerze mówiąc dopiero się wdrażam w bardziej wymagającą fotografię. Obiecuję poprawę.



środa, 11 marca 2009

The Executioner

Jako, że nie samymi Gwiezdnymi Wojnami, Fantasy i RPG człowiek żyje, wolne chwile (jak takie się zdarzają) człowiek musi sobie jakoś organizować. A moim skromnym zdaniem, najlepszym lekarstwem jest jakże twórcze i kreatywne zajęcie jakim jest malowanie figurek. Szczerze mówiąc to raczej amatorem jestem niż osobą profesjonalnie zajmującą nanoszeniem warstw farby na 2,5-centymetrowe ołowiane figurki. W zasadzie wszystkiego uczyłem się sam, niszcząc kolejne pędzelki, przeglądając dziesiątki publikacji na ten temat oraz słuchając rad bardziej zaznajomionych w temacie.
Wyznam szczerze, że nie jestem monogamistą jeśli chodzi o system bitewny z którego posiadam modele. Bardzo podobają mi się figurki z Warhammer'a oraz Warhammer'a 40000 (szczególnie Space Marines zajmują wyjątkowe miejsce w moim sercu), nie pogardzę tez modelami z Władcy Pierścieni. Swoje pierwsze figurki jakie pomalowałem przedstawiały bohaterów gry Diablo, co prawda próby moje nie były za bardzo okazałe, ale początki zawsze są trudne. Jednak najbardziej widowiskowe i klimatyczne figurki wypuściła francuska firma Rackham. Dokładniej rzecz ujmując chodzi mi o system Konfrontacja. Modele sa naprawdę wspaniale odwzorowane, a pomalowanie figurki daje naprawdę sporo satysfakcji.
Ostatnimi czasy udało mi się wygospodarować troszkę czasu i dokończyć model z systemu Konfrontacji należący do frakcji Gryfów. Jak sam temat na to wskazuje chodzi mi dokładnie o model Egzekutora. Figurka posiada bardzo dynamiczną pozę oraz naprawdę dokładnie odwzorowany ekwipunek. Model jest ołowiany i składający się z dwóch części. Początkowe prace, poza oczyszczeniem nadlewów, polegały głownie na dopasowaniu i sklejeniu obu części (niestety nie posiadam fotek z tamtego czasu - brak odpowiedniego aparatu). Najlepszym materiałem do trwałego połączenia figurki okazała się chemoutwardzalna masa modelarska, nazwana potocznie greenstuff. Model poza tym pokryty jest czarnym matowym podkładem. Malując figurki korzystam z farb firmy Pactra. Pomimo, że są troszkę rzadsze, idealnie kryją powierzchnie i posiadają delikatny połysk, co potrafi dać ciekawy efekt wycieniowania.
Po poświęceniu figurce egzekutora kilku dłuższych chwil udało mi się osiągnąć efekt jaki można podziwiać na zamieszczonych niżej fotkach. Figurka została już wstępnie osadzona w podstawce i pozostaje teraz tylko zamalować widoczne ślady obsadzenia. Miłego oglądania.

poniedziałek, 9 marca 2009

Kulinarne przymiarki

Tak na smakowity początek oraz by wypróbować opcję dodawania zdjęć postanowiłem odkurzyć archiwum zdjęć na dysku.

Może to i nie związane z tematyką Gwiezdnych Wojen, ani to figurka, ale jak to mawiają przez żołądek do serca. Zatem pełen optymizmy i licząc na ten niewiarygodny anatomiczny skrót postanowiłem swoją lubą któregoś dnia ugościć na sposób japoński. Efektem całego kulinarnego zamieszania okazało się, że wyszedł nam całkiem niezły obiadek, ja zarobiłem ogromny buziak oraz pochwałę, a na początek uczty wpadło kilka fotek.















Danie główne: sushi















Danie drugie: placek okonomiyaki

Smacznego :D

PS. Mam nadzieje, że pierwsza próba zamieszczania fotek powiodła się.

Początki

Jak to zazwyczaj bywa w życiu, wszystko ma swój początek. Nawet ... to co mam zamiar teraz stworzyć. Póki co wieje tu pustką i brak tylko hulającego wiatru i suchych traw przemykających ukradkiem przed zagubionymi wędrowcami witającymi w te zapomniane przez admina rejony. Ale z czasem mam nadzieję, że moja wena twórcza pozwoli na zapełnienie białych kart tegoż bloga.

A teraz pozostaje mi zamieścić napis "INWENTARYZACJA" lub jak kto woli "REMONT" i dopasować wygląd strony do osobistych preferencji.

Pozdrowienia.