środa, 17 lipca 2013

W co jest grane... w lipcu.

Gdy planowałem kolejny wpis z cyklu "W co jest grane..."  ku mojemu zdziwieniu "pękła" liczba 10 000 wyświetleń Krainy Radoka. Dla mnie jako skromnego skryby przelewającego swe grafomańskie twory na wirtualne karty tego bloga to bardzo miła informacja. Dziękuję Wszystkim Czytelnikom.

A teraz do rzeczy. Lipiec 2013 raczej nie będzie zaliczony u mnie do udanych miesięcy ani zawodowo, ani tym bardziej zdrowotnie (kilka wizyt u dentysty Laures i moich oraz choroba dziecka...), ani tym bardziej pogodowych. Na pocieszenie zostają zatem oferty letnich wyprzedaży oraz kilka tytułów gier, które wpadły ostatnio w moje ręce. Steam i CDP.pl wyjątkowo w tym roku dybią na mój portfel, jednak to Origin wystawił coś co mnie skusiło i przykuło na dłuższą chwilę.

Shift 2: Unleashed

Gra mnie zwyczajnie zauroczyła. A moje pierwsze wrażenie po kilku minutach zabawy tym tytułem to: "Nareszcie znalazłem odpowiednik Gran Turismo 4 na PC!" Zakochałem się w tym tytule i pomimo, że wielkim fanem szybkości nigdy szczególnie nie byłem (hm... nawet prywatnie jakoś tak nieszczególnie lubię naginać przepisy ruchu drogowego) kilka razy miałem sposobność zapoznać się z serią Need For Speed ( moje ulubione części to NFSD 3 i oraz ostatni Hot Pursuit z 2010). Ale to właśnie GT4 na PS2 bylo dla mnie niedoścignionym wzorem gry wyścigowej (dla mojego taty również, bo gra w nią do dziś). W tego typu tytułach zawsze poszukiwałem możliwości zakupienia sobie pojazdu i w miarę zdobywania funduszy oraz dostępu do nowych części, modyfikowania go. Idealnie by było, gdyby rajdy i wyścigi toczyły się własnie na torach w ramach kariery sportowej, a nie jak to było w Most Wanted na ulicach miast. No i proszę tytuł, który jakoś nieszczególnie mnie wcześniej interesował, za sprawą promocji wpadł w moje ręce i spełnił moje oczekiwania. Dawka miodności jaką mi zaserwowano połączona z całkiem fajnymi rozwiązaniami (kamera umieszczona w kasku kierowcy wymiata, choć jeździ się trudno, nie mogę wyczuć odległości) jak na razie daje mi szansę na uwolnienie ze mnie demona szybkości który pragnie pędzić po torze.
Tytuł na tyle mi się spodobał, że zapragnąłem nagrać z niego krótki klip. Na razie posłużyłem się wbudowanym narzędziem w grze, czego efekt można podziwiać niżej (razem z moim Focusem, jeszcze wtedy stalowo szarym):

Jak widać jakość nagrania jest dość słaba. Ale jak na początek musi wystarczyć... A może Wy macie jakieś pomysły i sprawdzone propozycje co do programu do rejestracji tego typu potyczek?


Fallout New Vegas

Jak byłem młodszy miałem zwyczaj przygotować sobie na wakacje jakąś książkę oraz grę (zazwyczaj RPG lub przygodową) do przejścia. Od czasu jak wakacje skurczyły mi się do ustawowych 10 dni nieprzerwanego odpoczynku zwyczaj ten uległ pewnemu przedawnieniu, co nie zmienia faktu, że gdzieś tam staram się coś takiego sobie znaleźć. ostatnio wspomniałem, że Laures wyposażyła nas w kilka tytułów, między innymi właśnie Fallout New Vegas. Początkowo dość sceptycznie poszedłem do tego tytułu. Znając dwie pierwsze części (które szczerze, w czasie swych debiutów mnie nie zachwyciły... cóż wtedy bardziej interesowały mnie RPG w klimatach fantasy) obawiałem się zmiany perspektywy w Fallout 3 i New Vegas. Ech... jaki ja czasem bywam durny. Zainstalowałem Fallout'a, tak z ciekawości. I gra mnie zauroczyła. I zrobiła to na tyle skutecznie, że zacząłem się rozglądać za wydaniem kompletnym Fallout 3 (tak, wiem na Steam jest w promocji... ale ja chciałbym po polsku tą grę jednak).
W tych grach kocham to, że mogę iść praktycznie
wszędzie tam gdzie sięgam wzrokiem. Prawie żadnych ograniczeń.

Drogi prawie jak w Polsce... Ciekawe kto na kim się wzorował?

Powinienem zaufać twórcom Morrowinda, Obliviona i Skyrima oraz ich wyczuciu klimatu i zdolności budowania świata. Dodatkowo udział Obsidian w Fallout New Vegas tylko dodaje tytułowi atrakcyjności. Gra ma tak cudny klimat, system kreacji postaci (swoją droga zastanawiałem się czy po raz kolejny będę więźniem na początku gry, bo jakoś Bethesda lubi graczy na dzień dobry za kraty wsadzać) tymi ukochanymi elementami RPG, że już wiem jaki tytuł będzie "grą wakacji 2013 nr 2".


Star Wars: The Old Republic

Bo grą wakacji 2013 nr 1, będzie właśnie MMO w świecie Gwiezdnych Wojen. Gra zaliczyła u mnie WIELKI POWRÓT, a to za sprawą własnie Laures, gdzie to oboje ruszyliśmy w Uniwersum SW szerząc prawdę Zakonu Sith jako Sith Sorcerer (w tej roli Laures) i Sith Juggernaut (w postaci mojej skromnej osoby). Na razie dość intensywnie wieczorami "expimy" od dobrego miesiąca i idzie nam zacnie (w porównaniu z moimi samotnymi bojami Sith Assassinem, tutaj się przeżynamy przez hordy wrogów stające nam na drodze do poznania historii).
Szczerze to moja małżonka szalenie mnie zaskoczyła (oczywiście pozytywnie), że tak jej się spodobała ta gra. A dla mnie The Old Republic zyskało drugą młodość, bo gra w trybie kooperacji to czysta przyjemność, zwłaszcza w tak doborowym towarzystwie.
Plan wspólnej gry mamy prosty. najpierw ścieżka Sithów, potem Jedi (choć Sithami gra się zdecydowanie zabawniej ;) ).
Nasze harce na Tatooine. 

Oczywiście gdzieś tam w tle czasem pogrywam w Borderlands 2, bo gra jest genialna, a klawiatura aż lepka od miodu wylewającego się z ekranu na biurko. No i nie mogę się doczekać... kiedy poznam Handsome Jack'a ;)

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

2 komentarze:

  1. Uzależniłam się :) strasznie mnie wciągło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie The Old Republic wciąga niczym bagno... jednak nadal żałuję, że to nie pełnoprawna kontynuacja Knight of the Old Republic.

      Usuń