wtorek, 23 października 2012

"Gry za grosze" - Myst III - Exile

Wyobraź sobie pustą kartkę leżącą przed Tobą. W dłoni trzymasz pióro napełnione atramentem. Delikatna woń inkaustu drażni Twój zmysł węchu. Pusta strona kusi do stworzenia czegoś. Czegoś pięknego za pomocą słów. Zaczynasz pisać... i tworzysz świat. Opisujesz ukształtowanie terenu, zasady jakimi się ten świat przez Ciebie stworzony ma się rządzić. A co by się stało, gdyby tak wejść do wykreowanego świata (nazwijmy go Wieku)?

Tytuł tej recenzji jest troszkę zwodniczy, gdyż pod pozorem zachęcenia Was do zakupu tej gry, a dokładnie Myst III: Exile (niestety obecnie bardzo słabo dostępnej - jedynie serwisy aukcyjne lub muve.pl - za około 5 zł), chciałbym napisać o serii gier, które są wyjątkowe nie tylko dla mnie, ale dla całego świata gier komputerowych.

Czym jest seria Myst? To seria gier przygodowych, która graczom towarzyszy od lat 90-tych ubiegłego wieku. Od momentu kiedy rozpoczęto prace nad pierwszą częścią zatytułowaną zwyczajnie Myst(a było to w 1991 r.) gra przeszła długa drogę.
Myst został wydany w 1993 r. przez studio Cyan. Co było tak wyjątkowego w tej grze? Praktycznie wszystko. Znakiem rozpoznawczym serii stal się widok z perspektywy pierwszej osoby. Poruszaliśmy się "skokami" pomiędzy kolejnymi planszami i obserwowaliśmy światy lub raczej Wieki oczami naszego bohatera. Nie było tam obcych czyhających na nasz żywot, nie używaliśmy broni. Naszym jedynym orężem był nasz umysł, zdolność kojarzenia i obserwacji otoczenia. A "wrogiem" otaczające środowisko i zagadki.
Początkowo Myst miał być ręcznie rysowaną przygodówką, jednak twórcy (Robyn i Rand Miller) swoje dzieło wyrenderowali w programie graficznym i pokryli teksturami. Gra stała się hitem. Oprawa wizualna na warunki jakimi dysponowały ówczesne komputery stała się hitem. Całości dopełniała muzyka. Piękna, nastrojowa i tajemnicza (soundtrack został osobno wydany).

Jednak mój pierwszy kontakt z grą Myst wcale nie nastąpił w 93r., a znacznie później. Tak to już w życiu bywa, że jak coś się sprzedaje, to za chwilę ma naśladowców. Narodził się nawet taki specyficzny gatunek przygodówek "mystowatych". Takim tytułem był rodzimy Reah wyprodukowany przez L.K. Avalon. To właśnie ta gra była dla mnie początkiem i bodźcem to poznania Myst. Traf chciał, że mniej więcej w tym czasie w moje dłonie trafiła książka Myst: Księga Atrusa. Był to naprawdę wspaniały wstęp do fabuły gry. (Na naszym rynku była dostępna również druga książka z serii, Myst: Księga D'ni. Obie wydane przez Prószyński i S-ka.)

Czas mijał, gdzieś na rynku pojawiła się kontynuacja, a potem nawet trzecia część owej wspaniałej przygodówki. A ja nadal nie mogłem jej zdobyć pierwszego tytulu serii, ani tym bardziej kupić. Zmieniło się to jednak, gdy Cenega wprowadziła nową serię wydawniczą "Kolekcja Klasyki". Pierwszego dnia, gdy tylko pudełko z grą się pojawiło na półkach sklepowych zaraz po zajęciach na uczelni (a były to czasy radosnego mojego studiowania) zakupiłem zbiorcze wydanie za... około 15 zł. W skład tego wydania wchodziły gry:
Myst: Masterpiece Edition - z poprawioną grafika w stosunku do pierwszego wydania,
Riven: The Sequel to Myst - z przepiękną grafiką,
Myst III: Exile - z fotorealistyczną grafiką i możliwością swobodnego rozglądania się.
Interes był przedni zważywszy, jaka wspaniała przygoda mnie czekała, w dodatku po polsku.

No właśnie, przygoda. Wspomniałem o muzyce, grafice, założeniach, coś tam wspomniałem o kreacji świata. Ale o co w tej grze tak naprawdę chodzi? Swoją przygodę w Myst rozpoczynamy jako nieznany bohater, którego poznajemy w introdukcji gry. Człowiek ten miał kontakt z tajemniczą księgą... która przeniosła go do Wieku Myst.
Czym są Wieki? O co chodzi z tymi księgami? Dlaczego znalazł się na jakiejś wyspie? Tego musi się właśnie dowiedzieć. Fabułę poznajemy poruszając się po lokacjach oraz rozwiązując napotkane zagadki. Jednak całość sprowadza się do bohatera imieniem Atrus (tak, to on jest głównym bohaterem pierwszej książki) i jego rodziny. Poznajemy tragiczne losy jego bliskich oraz sytuację, w której się teraz znalazł i w której oczekuje naszej pomocy.

Kimże jest ów Atrus? Jest potomkiem starożytnej cywilizacji zwanej D'ni, która opanowała sztukę kreowania nowych światów (zwanych Wiekami) za pomocą słowa pisanego. Piękne prawda, wspaniała gra i historia ściśle związana z książkami, czegóż chcieć więcej :D. Niestety, jak każda starożytna cywilizacja ma w zwyczaju i D'ni zakończyła swoją egzystencję. Pozostało się przy życiu kilku osobom, które znały prawdę o D'ni i Wiekach. Saga Myst pozwala nam poznać różne etapy życia Atrusa, jego żony, dzieci, a nawet ojca (ostatniego prawdziwego D'ni czystej krwi). Jak to zwykle bywa, relacje rodzinne naszych bohaterów tła są co najmniej skomplikowane. Jest zdrada, zawiść, zemsta. I pomimo, że akcja jest zazwyczaj dość spokojna i gra nie wymaga od nas zręczności małego Azjaty grającego w Starcraft to fabuła jest emocjonująca i porywająca... jak naprawdę świetna książka.

A jaka jest tu nasza rola? Obserwatora i pomocnika Artusa. Rewelacyjne jest obserwowanie bohaterów w kolejnych częściach, jak ewoluują, jak zmienia się ich nastawienie do nas (z czasem Artus zaczyna nazywać nas przyjacielem). Niechcący wczuwamy się w ten świat i zaczynamy uczestniczyć w tych wydarzeniach.
Celowo staram się unikać opisywania niektórych wątków fabularnych, by nie odbierać Wam przyjemności rozkoszowania się nimi samemu. Bo w Myst się nie gra, tu się rozkoszuje każdą chwilą spędzoną w tym fascynującym uniwersum.

Popularność gier z serii Myst zaowocowała powstaniem w sumie 5-ciu części głównego cyklu. Pierwszy tytuł doczekał się nawet dwóch wznowień (pomijam wersje na inne platformy, ale Myst został wydany również na PSP i DS), wspomnianej wcześniej Masterpiece Edition oraz całkowicie odświeżonej i wydanej na silniku Myst V: Koniec Wieków gry o tytule realMyst.

Poza wspomnianym głównym cyklem pojawia się również seria poboczna URU. W moim posiadaniu jest wydanie o tytule Uru: Kompletne Kroniki , które zawiera podstawową grę oraz dwa dodatki wzbogacające rozgrywkę o dodatkowe Wieki. W tym tytule spotykamy się z troszkę inną formą zabawy. Nie jesteśmy już anonimowym bohaterem, lecz tworzymy własnego awatara, który ma za zadanie eksplorować w czasach bardziej nam współczesnych starożytną cywilizację D'ni. Gra miała być początkowo tytułem przeznaczonym do gry z innymi graczami (zresztą z informacji jakie posiadam na bazie Uru miał powstać Myst Live - ale chyba kiepskie zainteresowanie było wśród graczy - hm... w sumie ja też wolę w samotności eksplorować Wieki). Zmiana formy, chyba nie spodobała się odbiorcom, gdyż gra poniosła finansową klapę. A, szkoda, bo warto dać jej szansę.

Czym dla mnie jest seria Myst? To gra totalna. Piękna, mądra i dająca kłam tezą, że gry uczą zabijania i mordowania. Nie, gry są też dziełem sztuki, które uczą w mądry sposób myślenia. Pamiętam jak dziś, gdy przy odpalonym Myst III: Exile z kartką na kolanach i z kalkulatorem. Do pokoju weszła moja mama i widząc mnie zapytała: "Co robisz?", "Gram" - odpowiedziałem rysując coś na kartce i przeliczając jakiś dane na kalkulatorze. Mina jej była wtedy dla mnie bezcenna, ale podeszła i zainteresowała się co tak pochłonęło jej syna.
Zagnębiając się w świat Myst miałem wrażenie, że zasiadam do genialnej książki. Książki, która nie tylko wymaga ode mnie pełnej uwagi, ale również zaangażowania. A najpiękniejsze jest to, że pomimo łączenia się całego zarysu fabularnego, to każda część gry stanowi osobną, zamkniętą całość i nie każe gracza, za nieznajomość poprzednich części.

Ocena? 6+/6. Za całokształt, za czas spędzony w poszukiwaniu prawdy o D'ni.

Jeśli nie mieliście okazji poznać tej gry to jedyna szansa, to serwisy aukcyjne lub oferty z wyprzedaży na muve.pl, gdzie to właśnie Myst III: Exile jest obecnie za około 5 zł (zważywszy na fakt darmowej wysyłki, cena jest dość atrakcyjna).


Pozdrawiam i do następnego przeczytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz