środa, 21 sierpnia 2013

"Pod kopułą" - Stephen King - Biblioteka Krainy

Wybaczcie moje milczenie na blogu ostatnimi czasy. Gdy przeczytacie poniższy tekst zrozumiecie co mnie tak skutecznie odciągnęło od klawiatury.
Zazwyczaj tak mam, ze na wakacje wybieram sobie jakąś grę (RPG lub przygodową) oraz książkę w podobnym klimacie. W tym roku urlop spędziłem na radosnym pokrywaniu okien naszego domostwa farbą (co wiązało się czasem z nielichym upojeniem oparami)  przerywanym drobnymi wycieczkami z rodzinką. Poza pracą i przyjemnym spędzaniem czasu z małżonką i córką nadrabiałem zaległości w Star Wars The Old Republic, poznawałem uroki Pustkowi w Fallout 3 oraz... odwiedziłem Chester's Mill w Maine.

O książce "Pod kopułą" Stephena Kinga usłyszałem kilka lat temu, gdy to miałem okazję współpracować z jednym z hipermarketów w moim mieście. Wtedy to uwagę przykuło ogromne pudło wypełnione tym tytułem i dość ciekawa reklama promująca książkę. Był to stolik z kopułą pod którą leżała książka. Z racji tego, że z prozą Kinga byłem raczej na bakier (jakoś tak zawsze twórczość tego pana kojarzyła mi się z horrorami, które zwykłem omijać) tytuł ten pomimo mojego wstępnego zainteresowania ominąłem. Aż do teraz.
Może dziwnie, ale bodźcem do przeczytania tej książki dla mnie było powstanie serialu "Under the dome" produkcji Stephena Kinga i Stephena Spielberga. Po obejrzeniu pierwszego odcinka stwierdziłem, że MUSZĘ przeczytać tą pozycję.

Książka bardzo miło mnie zaskoczyła. Po pierwsze przykuła mnie do lektury od pierwszych stron (o ile można mówić o stronach w przypadku wydania elektronicznego) i nie wiem czy to jest typowy dla autora zabieg, ale narracja prowadzona jest w naprawdę fajny sposób. Wyjątkowo spodobały mi się motywy, gdy autor bawiąc się w przewodnika oprowadza czytelnika po wykreowanym przez siebie świecie. Miałem wrażenie nie tylko bycia biernym obserwatorem ale uczestnikiem wydarzeń. Również opisanie akcji z perspektywy psa przypadło mi do gustu jako ciekawy zabieg wpływający na nawiązanie większego kontaktu z czytelnikiem. Po drugie serial jest jedynie na motywach książki, co widać już po pierwszym odcinku i jak sam King stwierdził, ma on za zadanie zaskoczyć nie tylko widzów, ale i fanów książki. I zaskakuje, bo część bohaterów serialu ginie w innych okolicznościach lub przeżywa albo zwyczajnie łącza cechy kilku postaci znanych z książki.

A jaka jest sama książka "Pod kopułą"? W moim odczuciu - zwyczajnie świetna. Niech świadczy o tym fakt, że snułem się po domu wpatrzony w mojego PocketBook'a. Nawet Laures zauważyła, że jakoś słabiej reaguję na bodźce zewnętrze. Udało mi się nawet kilka razy przypalić posiłek (mam to po mamie, ona też jak czytała dobrą książkę można było zapomnieć o obiedzie) z czego akurat za dumny nie jestem.
Klimat powieści jest ciężki i duszny jak atmosfera po kopułą. I potrafi się udzielić czytelnikowi. Czasem zwyczajnie byłem wdzięczny gdy odkładałem książkę i mogłem wrócić do swojej rzeczywistości.
Tajemnicą nie jest, że akcja zawiązuje się, gdy pewne miasteczko, dokładnie Chester's Mill zostaje odcięte od świata zewnętrznego za sprawą tajemniczej i niezniszczalnej kopuły. Wydarzenie to staje się tłem do wydarzeń które wstrząsają tym małym miasteczkiem. Książka w rewelacyjny sposób pokazuje jak w takiej sytuacji mogą zachować się ludzie. Smutne jest to, że dążenie do władzy, powiększania wpływów, czy zwykła potrzeba i chęć upodlenia drugiego człowieka jest cechą dominującą u ludzi, którzy zostali pozostawieni sami sobie. Wczytując się w "Pod kopułą" miałem wrażenie, że widzę czołowych naszych polityków, którzy w adekwatnej sytuacji zapewne starali by się doprowadzić do podobnych wydarzeń, które miałby za zadanie utrwalenie ich pozycji.
Książka jest mroczna, klimat ciężki, a narracja dla mnie idealnie podkreśla te walory powieści.

W czasie wdrażania się w fabułę miałem kilka momentów w których wręcz zakrzyknąłem "O kur....!" i to właśnie wtedy "Pod kopułą" kupiła mnie całego. Mało która książka, którą w życiu czytałem tak mnie zassała. Jeżeli King pisze wszystkie swoje powieści w takim stylu, chyba będę się musiał przeprosić z jego twórczością. Tak przyznam się szczerze już zerkam łakomie na "Bastion" jego pióra.

"Pod kopułą" polecam całym swoim sercem. Książka pomimo, że może być przewidywalna potrafi zaskoczyć, a przede wszystkim przykuwa do siebie i z trudem można się od niej oderwać. Akcja jest wartka, pogmatwana, potrafi wywołać skrajne emocje (od wzruszenia do złości na bohaterów) czyli taka jak lubię w powieści. Czas spędzony przy tej lekturze był dobrze zainwestowany i polecam tą książkę każdemu!

Pozdrawiam i do następnego przeczytania.  

4 komentarze:

  1. Serial "Under the dome" też jest niezły, choć to ponoć całkiem inna historia. Stephen King jest jednym z producentów wykonawczych serialu. Muszę jeszcze książkę przeczytać w takim razie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial faktycznie jest niezły. Jednak im dalej byłem w książce tym mniej mi się podobały kolejne epizody. Ale jak będziemy oglądać serial nie zważając na powieść możemy się całkiem dobrze bawić, po kolejne odcinki trzymają poziom.

      Usuń
  2. Od razu kojarzy mi się z Simpsonami wersją kinową ; ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że mnie też się początkowo tak to kojarzyło ;)

      Usuń