wtorek, 22 kwietnia 2014

"Rebelia" - Marcin Gawęda - Biblioteka Krainy

Po lekturze Gambitu Michała Cholewy wydanego nakładem wydawnictwa Warbook miałem duże oczekiwania względem innych tytułów, które można było znaleźć w ich ofercie. Zatem skusiłem się na zakup kolejnych książek. Jedną z nich była Rebelia pióra Marcina Gawędy.

Sam opis na rewersie okładki był dość obiecujący. Wynikało z niego, że będziemy mieli okazję poczytać o literackiej wizji wydarzeń z przed kilku lat dziejących się w czasie jednej ze zmian polskich żołnierzy w Iraku. Osią wydarzeń miała być "największa bitwa Wojska Polskiego od czasów Drugiej Wojny Światowej".

Dostajemy jednak historię poszarpaną wątkami szpiegowskimi, czasem politycznymi, ale w głównej mierze wytykającą błędy dowództwa polskiego oraz niezrozumienie potencjału jakim dysponuje nasza armia. Naprawdę było przykro czytać (i oglądać w relacjach w TV z tamtych czasów) o żołnierzach jeżdżących na patrole w Honkerach.

Sama akcja opisuje zdarzenia mające miejsce w Iraku w czasie powstania Muktady as-Sadra. Z opisu wynikałoby, że główną osią fabuły będzie heroiczna walka polskich żołnierzy o City Hall, zresztą pikanterii historii dodaje fakt, że sprawa jest autentyczna. Co ciekawe sprawa została nagłośniona kilka lat po całym zdarzeniu i stosownie nagrodzona odznaczeniami.
Jednak czytając Rebelię nagle pojawia nam się sprawa przemytu broni, która tak naprawdę ostatecznie okazuje się czymś innym. Potem gdzieś znowuż mamy sprawę morderstwa, a w miedzy czasie nasi żołnierze jadą bronić wspomniany City Hall.
Czasem miałem wrażenie, że autor chciał opisać naprawdę bardzo wiele wątków (które spokojnie wystarczyły by na jeszcze trzy książki) i troszkę się pogubił w narracji. W pewnym momencie pojawia się opis pierwszego szturmu na polskie pozycje obronne, a potem akcja skupia się innych wątkach. Już pod koniec książki przestałem liczyć, na poznanie szczegółów "polskich termopili" gdy w epilogu przeczytałem, zwieńczenie akcji, która rzekomo trwała w przeciągu ostatnich dni równolegle do opisywanych wydarzeń. Autor zupełnie pominął coś co w zasadzie reklamuje całą książkę, a skupił się na kilkunastu innych watkach.
W pewnym momencie miałem wrażenie, że brakło zwyczajnie kilku opisów wydarzeń. To tak jakbym oglądał film, następnie stacja telewizyjna w momencie rozpoczęcia się głównego wątku zaczęła nadawać blok reklamowy, a po skończonych reklamach zobaczył bym głównych bohaterów ocierających pot z czoła i mówiących: "takiej akcji to ja jeszcze nie przeżyłem" i pojawiły by się kończące napisy.

Bardzo ciężko mi się czytało tą pozycję. Mnóstwo wątków, mieszająca się akcja i niewykorzystany potencjał - tym dla mnie była Rebelia Marcina Gawędy. A szkoda, bo mogło być znacznie lepiej.

1 komentarz:

  1. Widziałam jak dzielnie męczyłeś tą książkę. Szkoda ,że ta książka okazała się być tak słaba.

    OdpowiedzUsuń